Reklama

„Zapad 2025”. Rosjanie manewrują strachem. Nie po raz pierwszy

Rosyjskie ćwiczenia „Zapad” (tegoroczne odbywają się od 12-16 września) służą zastraszaniu państw zachodnich, dość często Polski. Ale już kilka razy okazało się, że są przygotowaniami do prawdziwych inwazji.

Publikacja: 12.09.2025 04:34

Manewry Zapad, zdjęcie archiwalne z 2021 roku

Manewry Zapad, zdjęcie archiwalne z 2021 roku

Foto: Reuters/Vitaly Nevar

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są cele rosyjskich ćwiczeń wojskowych Zapad?
  • W jaki sposób manewry mogą być przykrywką dla prawdziwych operacji wojskowych?
  • Jaka jest rola broni jądrowej w scenariuszach ćwiczeń wojskowych Zapad?
  • Na jakie potencjalne zagrożenia i kierunki ataku wskazują eksperci wojskowi?

– W Kijowie spodziewaliśmy się, że Rosjanie wrócą do siebie (po zakończeniu ćwiczeń). Jednak gdy kontynuowali, dla mnie stało się jasne, że to już – mówił dowódca ukraińskiej armii, gen. Ołeksandr Syrśkyj o rosyjskich manewrach „Zapad 2021”, po których nastąpiło uderzenie na Ukrainę.

Największe wojskowe ćwiczenia swoich zachodnich okręgów wojskowych (wspólnie z armią Łukaszenki) Kreml prowadzi co cztery lata. – Obecnie w jednym roku to jest „Zachód”, potem „Wschód”, dalej „Centrum” i „Kaukaz”. W ciągu czterech lat sytuacja na możliwych teatrach działań bojowych zmienia się i oni w kółko prowadzą wszystkie te manewry – wyjaśnia ukraiński ekspert Paweł Łakijczuk.

„Zapad-81” – zastraszanie Polaków we wrześniu 1981 roku

Zgodnie z tradycją sięgającą czasów ZSRR scenariusz ćwiczeń zawsze przewiduje atak jakiegoś agresora (najpierw na Związek Radziecki, teraz na wspólne państwo Łukaszenki i Putina), potem jego odparcie, „problemy wyzwolenia zagrabionych terytoriów” i „stabilizację sytuacji”. Tak scenariusz „Zapad 2025” opisał białoruski minister obrony Wiktor Chrenin, ale podobny był na przykład w 1981 roku, w czasie manewrów, które najbardziej zaważyły na naszej historii.

Gigantyczne ćwiczenia, prawdopodobnie największe w ZSRR, w których brało udział nie mniej niż 150 tys. żołnierzy z trzech okręgów wojskowych i Floty Bałtyckiej, odbyły się we wrześniu 1981 roku. Ich wielkość porównywano z wielkością operacji armii Stalina w czasie drugiej wojny światowej. Jednym z głównych politycznych celów było zastraszenie Solidarności, w perspektywie – jak się później okazało – wprowadzenia stanu wojennego.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Zapad’81. Manewry wojsk i naciski na Polskę

– Tylko w składzie „1. Frontu Białoruskiego” (w ćwiczeniach na terenie Białorusi –red.) wykorzystano ponad 6 tys. czołgów, 6 tys. dział i moździerzy, ponad 400 samolotów i helikopterów. (…) Na niektórych odcinkach działań (na poligonie koło Połocka – red.) strzelało do 300 dział na kilometr frontu – wspominał z rozrzewnieniem lata młodości ówczesny dowódca plutonu Siergiej Krapiwin.

Najważniejszymi elementami manewrów były jednak desanty, zarówno morskie, jak i powietrzne. Obserwatorzy uznali je za przygotowania do inwazji na Polskę, tym bardziej, że jeden z nich odbył się na poligonie Borne Sulimowo. Jednak gdy uwaga wszystkich skierowana była na armię radziecką, ataku na nasz kraj dokonała nasza własna armia.

Taktyczna broń atomowa jako środek „deeskalacji”

Po rozpadzie ZSRR rosyjscy generałowie zaczęli dochodzić do siebie pod koniec lat 90., czego świadectwem były manewry „Zapad-99”. Rosjanie chcieli przećwiczyć odpieranie uderzenia NATO (tak, jakby Sojusz kiedykolwiek zamierzał najechać Rosję) biorąc pod uwagę możliwości zachodnich armii ujawnione w niedawnym ataku na Jugosławię. W trakcie ćwiczeń okazało się, że to się nie uda, dlatego zaczęto planować użycie taktycznej broni jądrowej „w celu deeskalacji”.

Problem użycia broni jądrowej powrócił w trakcie ćwiczeń Zapad w 2009 roku, jednak do tej pory nie jest jasne, czy uderzenia nią wpisano do rosyjskiej doktryny wojskowej, czy też nie. Przy tym nie pojawiały się informacje, by Rosjanie trenowali użycie tej broni w innych manewrach (na przykład „Kaukaz”).

Foto: Tomasz Sitarski

Reklama
Reklama

Poza tym w 1999 roku rosyjskie dowództwo chciało udowodnić, że znów należy się z nim liczyć, rosyjskie bombowce strategiczne latały więc aż do Norwegii i Islandii. Skończyło się to skandalem dyplomatycznym, bo gdy naruszyły przestrzeń powietrzną tych państw, zostały przechwycone przez amerykańskie samoloty. Od tej pory takie incydenty zdarzają się na każdych manewrach „zachodnich”, tyle że rosyjskie samoloty obecnie naruszają granice państw bałtyckich czy Finlandii.

Od 2009 roku każde kolejne ćwiczenia są coraz większe i mają jasno wyrażony polityczny cel zastraszania zachodnich sąsiadów Rosji. Zachodni analitycy wskazywali wtedy, że „Zapad-2009” był skierowany przeciw Polsce, by wywrzeć na nas presję, gdyż współpracowaliśmy z USA przy amerykańskiej obronie przeciwrakietowej. Trwające jednocześnie manewry „Ładoga-2009” miały nastraszyć państwa bałtyckie i Finlandię (jeszcze nienależącą do NATO).

„Niech przyjdą, śnieg znów krzyknie im „perkele” (fińskie przekleństwo, również żołnierzy z „wojny zimowej” 1939-40 przeciw ZSRR)” – pisał wtedy jeden z fińskich internautów.

Manewry ukrywają przygotowania do inwazji

Ale rosyjskie groźby miały już wtedy swoją wagę. Rok wcześniej, w ćwiczeniach „Kaukaz-2008” Kreml – nie budząc niczyjego zdenerwowania – skoncentrował swoje wojska, które zostały użyte do ataku na Gruzję. Od tego czasu wszyscy podejrzewają, że kolejne manewry na zachodzie mogą służyć do tego samego.

– Każde manewry mają jakiś cel. I jednym z nich jest skryte stworzenie zgrupowania uderzeniowego. Czyli pod osłoną jawnych ćwiczeń to najszerzej przyjęty sposób przebazowania, przerzucenia wojsk, skoncentrowania na jakimś kierunku i stworzenia zgrupowania – wyjaśnia gen. Syrśkyj.

Czytaj więcej

Polska nie jest przygotowana do walki z dronami? Dworczyk: Jesteśmy bezbronni
Reklama
Reklama

Tym to prawdopodobniejsze, że każdym kolejnym manewrom „Zapad” towarzyszą mniejsze ćwiczenia w różnych, zachodnich częściach Rosji (jak „Ładoga-2009”). W ten również sposób Kreml ukrywa prawdziwą liczebność wojsk biorących w nich udział. Według międzynarodowych umów na manewry, w których bierze udział ponad 13 tys. żołnierzy powinno się zapraszać więcej zagranicznych obserwatorów i pozwalać im na rozmowy z samymi żołnierzami.

Sami Ukraińcy twierdzą, że następny „Zapad”, ten w 2013 roku służył do zebrania rosyjskich wojsk przeznaczonych do ataku na Ukrainę rok później. Ówczesny szef sztabu generalnego, gen. Wiktor Mużenko, twierdził, że w manewrach brało udział ponad 200 tys. żołnierzy, z czego większość znajdowała się poza białoruskimi poligonami – wzdłuż ukraińskiej granicy i na południe od niej, w Kraju Krasnodarskim. Po manewrach trwało w rosyjskich garnizonach „niezaplanowane sprawdzanie gotowości bojowej”. To z nich w marcu 2014 roku dokonano najazdu na Krym i grupami dywersyjnymi przeniknięto do obwodów donieckiego i ługańskiego.

Czytaj więcej

Zapad, czyli jak przestraszyć świat

– W czasie (kolejnych) manewrów „Zapad-2017” ćwiczono atak na państwa bałtyckie, występujące w scenariuszu jako wymyślone państwo „Wejsznoria” i przebijano „korytarz suwalski” (z Białorusi do Królewca–red.). Ale te manewry, w przeciwieństwie do „Kaukazu-2008”, nie przeszły od fazy ćwiczeń do realnego użycia wojsk – mówi o kolejnych rosyjskich manewrach Paweł Łakijczuk.

Za to stało się tak po „Zapadzie-2021”. Rosyjskie wojska pozostały na Białorusi pod pozorem kolejnych ćwiczeń „Sojusznicza stanowczość” podczas których ćwiczono desanty i rajdy na głębokie tyły przeciwnika, a w lutym 2024 dokonano prawdziwych (tyle, że nieudanych) w podkijowskim Hostomelu.

Reklama
Reklama

Ale żaden z tych ataków nie nastąpił wprost na manewrach, lecz później.

Cztery punkty zapalne na wschodnich granicach NATO

Obecnie, by zmniejszyć napięcie, białoruscy gospodarze manewrów ogłosili przeniesienie ich na poligony dalej od zachodniej granicy. Ale jednocześnie zasugerowali, że będą ćwiczyli użycie broni atomowej oraz nowej rosyjskiej rakiety Oresznik.

Eksperci wojskowi sądzą, że znów mogą ćwiczyć atak na tzw. korytarz suwalski. Jednak dotarcie poprzez niego do Królewca Rosjanie planują raczej przez Litwę, wzdłuż Niemna, niż przez trudne tereny Suwalszczyzny. Ale wskazują też inne miejsca, które mogą zaatakować Rosjanie.

Czytaj więcej

Ćwiczenia „Zapad-2025”. Gen. Leon Komornicki: Preludium do ataku Rosji na Litwę

Zapalnym rejonem może okazać się rejon solecznicki (pod Wilnem), z trzech stron otoczony granicą białoruską. Kolejnym jest łotewski Daugavpils nad Dźwiną oraz estońska Narwa. Przy tym nie znika niebezpieczeństwo ponownego zaatakowania Ukrainy od północy.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie są cele rosyjskich ćwiczeń wojskowych Zapad?
  • W jaki sposób manewry mogą być przykrywką dla prawdziwych operacji wojskowych?
  • Jaka jest rola broni jądrowej w scenariuszach ćwiczeń wojskowych Zapad?
  • Na jakie potencjalne zagrożenia i kierunki ataku wskazują eksperci wojskowi?

Pozostało jeszcze 97% artykułu

– W Kijowie spodziewaliśmy się, że Rosjanie wrócą do siebie (po zakończeniu ćwiczeń). Jednak gdy kontynuowali, dla mnie stało się jasne, że to już – mówił dowódca ukraińskiej armii, gen. Ołeksandr Syrśkyj o rosyjskich manewrach „Zapad 2021”, po których nastąpiło uderzenie na Ukrainę.

Największe wojskowe ćwiczenia swoich zachodnich okręgów wojskowych (wspólnie z armią Łukaszenki) Kreml prowadzi co cztery lata. – Obecnie w jednym roku to jest „Zachód”, potem „Wschód”, dalej „Centrum” i „Kaukaz”. W ciągu czterech lat sytuacja na możliwych teatrach działań bojowych zmienia się i oni w kółko prowadzą wszystkie te manewry – wyjaśnia ukraiński ekspert Paweł Łakijczuk.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1297
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1296
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1295
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1294
Świat
Donald Trump bagatelizuje przemoc domową. „Drobne kłótnie męża z żoną nazywają przestępstwem”
Reklama
Reklama