Jana Klata na pierwszym spotkaniu z mediami zadeklarował, że Teatr Narodowy za jego pięcioletniej dyrekcji „nie będzie propagandowy ani pedagogiczny”, lecz zróżnicowany, polifoniczny, z różnymi głosami estetycznymi.
Wspomniał o teatrze, który może wywoływać poczucie „metafizycznej dziwności istnienia”. Pisemny komunikat mówi: „Istotą dyrekcji Jana Klaty w Teatrze Narodowym jest świadomość udziału w sztafecie dyrektorów, reżyserów i autorów stanowiących o tożsamości polskiej kultury. Twórcze nawiązywanie do dorobku poprzedników nadal ma być znakiem rozpoznawczym Narodowej Sceny”.
Czytaj więcej
Jeżeli w kontakcie z maszyną nie odróżniamy jej od człowieka – być może nie ma takiego znaczenia,...
Jan Klata i jego nauczyciele
Nowy dyrektor przywołał swoich nauczycieli i mistrzów, których był asystentem: pierwszego dyrektora odbudowanego Teatru Narodowego Jerzego Grzegorzewskiego (jeszcze w Teatrze Studio), a także krakowskich – Jerzego Jarockiego i Krystiana Lupę. Przypomniał też Jana Englerta, byłego już dyrektora artystycznego Narodowego.
– Miałem wyjątkowe spotkanie z zespołem – mówił dyrektor Klata. – Powiedziałem że coś się zaczyna i coś się nie kończy. Zmiany będą ewolucyjne, a nie rewolucyjne. Powiedziałem, że będziemy mieli w tym sezonie pięć premier, zachowując szacunek do tego, co wcześniej powstało. Powtórzyłem to, co zadeklarowałem podczas przesłuchań konkursowych, że w pierwszym sezonie nie będzie żadnych transferów aktorskich, do zespołu dołączy jedynie Hugo Torres.