Policyjna zamrażarka pełna oficerów

Nie po to państwo inwestuje w ludzi, by później trzymać ich w dyspozycji – twierdzą eksperci.

Publikacja: 18.06.2013 21:52

Policyjna zamrażarka pełna oficerów

Foto: ROL

Funkcjonariusze, których nie można zwolnić czy zdegradować, trafiają na listę osób „w dyspozycji szefa". Stąd można z nimi zrobić, co się chce. Dotyczy to 59 osób w policji, kilkudziesięciu w ABW.

Przepis, który pozwala szefowi skierować funkcjonariusza „do dyspozycji” bywa nadużywany do usuwania niewygodnych oficerów. Czasem służy też jako „zamrażarka” dla skompromitowanych. Przez rok biorą oni 100 proc. pensji.

W dyspozycji komendanta głównego policji jest obecnie 59 osób. W większości to funkcyjni, pracujący na wysokich stanowiskach, którym z różnych powodów podziękowano za pracę. Jednym – bo ich miejsce szef obsadził np. swoim człowiekiem. Innym – dlatego że czymś podpadli. Co ciekawe policjanta z „zamrażarki” można skierować gdzie tylko się chce. Jak korzystanie z tej możliwości wygląda w praktyce?

W policji „w dyspozycji” są m.in. Arkadiusz Letkiewicz i Andrzej Rokita, odwołani niedawno wiceszefowie Komendy Głównej (dziś na zwolnieniach lekarskich).Trafili do niej też odwołani – oficjalnie wskutek reorganizacji – dyrektorzy biur w KGP i ich zastępcy.
Jednak najbardziej jaskrawy przykład nadużywania przepisu do pozbycia się człowieka niewygodnego dla obecnego kierownictwa policji dotyczy nadinspektora Adama Maruszczaka.

To uznany fachowiec, przez kilka ostatnich lat kierował Centralnym Biurem Śledczym. Za jego czasów CBŚ – ścigające najgroźniejszą, zorganizowaną przestępczość – m.in. ujęło prawie wszystkich znaczących gangsterów i wytropiło Polaka, który podkładał bomby pod sklepami Ikei w Europie.

Komendant główny nadinspektor Marek Działoszyński najpierw zdjął Maruszczaka z szefa CBŚ, potem przesunął go do dyspozycji, a niedawno podpisał rozkaz o wysłaniu go do... Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. – Mógłby tam prowadzić wykłady dotyczące zorganizowanej przestępczości – mówi „Rz” Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP.

Policjanci nieoficjalnie mówią: – To zsyłka dla oficera, który całe zawodowe życie ścigał gangsterów. Nie mówiąc o stracie dla państwa. On ma doświadczenie nie do przeceniania – mówi jeden z oficerów.

Maruszczak szefował zarządom CBŚ w Łodzi i Białymstoku, a w Warszawie dyrektorem biura został, gdy Paweł Wojtunik objął funkcję szefa CBA. Dlaczego okazał się niewygodny? Podpadł, bo chciał dla CBŚ niezależności, także finansowej. A wygrał wariant, zgodnie z którym „góra” dalej będzie decydować o budżecie CBŚ.

W niedawnej rozmowie z „Rz”

szef policji Marek Działoszyński tłumaczył, że skierował Maruszczaka do szkoły, gdy odrzucił on oferty objęcia funkcji szefa policji we Wrocławiu i w Bydgoszczy. – Rzuca się propozycję i daje pięć minut na decyzję – komentują rozmówcy „Rz”.

Takiej taktyki nie pochwala gen. Adam Rapacki, były szef MSW. – Przesuwanie fachowców takich jak Adam Maruszczak do szkoleń to strata i dla policji, i dla państwa. Mają wiedzę, państwo w nich inwestuje, tego nie wolno marnować – uważa gen. Rapacki, który też doświadczył „zsyłki”. Za wykrycie afery starachowickiej trafił do Wilna na oficera łącznikowego.

Jednocześnie do „zamrażarki” trafiają też skompromitowani, np. odwołany z funkcji dyrektora Biura Logistyki KGP Tomasz Kowalczyk, który w 2009 r. dostał mieszkanie służbowe, choć nie powinien, bo miał własne (przepisał je na 6-letniego syna). Ostatnio został szefem Centrum Usług Logistycznych. Jak zapewnia Sokołowski, Kowalczyk jest w policji na urlopie bezpłatnym, a dyrektorem – cywilnym.

Kilka lat temu w dyspozycji szefa ABW znalazła się na 10 miesięcy grupa pięciu funkcjonariuszy ABW biorących udział w akcji zatrzymywania byłej posłanki Barbary Blidy. Pozostawiono im pełne wynagrodzenia bez świadczenia pracy. Przywrócił ich Krzysztof Bondaryk. – Obecnie do grupy dyspozycyjnej szefa ABW jest przeniesionych kilkudziesięciu funkcjonariuszy – mówi „Rz” Maciej Karczyński, rzecznik ABW. To głównie oddelegowani do pełnienia służby poza ABW. W CBA w dyspozycji jest tylko trzech funkcjonariuszy.

– Można trzymać człowieka w dyspozycji, ale mądrej. Poprzednika nie powinno się wypychać na emeryturę, bo do tego działania szefów często zmierzają, ale dać im konkretne, pożyteczne zadania do wykonania – zaznacza jeden z rozmówców „Rz”.

Funkcjonariusze, których nie można zwolnić czy zdegradować, trafiają na listę osób „w dyspozycji szefa". Stąd można z nimi zrobić, co się chce. Dotyczy to 59 osób w policji, kilkudziesięciu w ABW.

Przepis, który pozwala szefowi skierować funkcjonariusza „do dyspozycji” bywa nadużywany do usuwania niewygodnych oficerów. Czasem służy też jako „zamrażarka” dla skompromitowanych. Przez rok biorą oni 100 proc. pensji.

Pozostało 90% artykułu
Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie