Policja karze na akord

Rząd za wskaźnik bezpieczeństwa na drogach przyjął liczbę mandatów. Zdaniem ekspertów to patologia.

Aktualizacja: 16.10.2015 19:12 Publikacja: 15.10.2015 20:47

W karaniu kierowców drogówka wyrobiła 112,5 proc. normy – wynika z rządowego dokumentu

W karaniu kierowców drogówka wyrobiła 112,5 proc. normy – wynika z rządowego dokumentu

Foto: Fotorzepa/Jakub Ostałowski

1,68 mln – tyle wykroczeń kierowców przekraczających prędkość ujawniła w 2014 r. policja. Czasami kończyło się na pouczeniu, jednak w praktyce liczba ta odpowiada wypisanym mandatom. Z kolei liczba ujawnionych wykroczeń pieszych to 421 tys. Takie liczby znalazły się w rządowym dokumencie „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego w 2014 roku", który w ubiegłym tygodniu przyjął Sejm.

Potajemne instrukcje

Problem w tym, że rząd nie tylko podaje liczbę mandatów, ale też informuje, że udało się wykonać normę. Z planów wynikało, że w ubiegłym roku kar dla kierowców będzie 1,49 mln, a dla pieszych – 357 tys. W pierwszym przypadku wykonano więc 112,5 proc. normy, a w drugim – 117,9 proc.

– Dokument jest dowodem na to, że rząd nakłada na policję kontyngenty mandatów – uważa Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu o bezpieczeństwie w ruchu drogowym brd24.pl.

Istnienie takich kontyngentów od lat podejrzewały media. W 2011 r. „Nowa Trybuna Opolska" opublikowała nagranie z udziałem naczelnika drogówki w Prudniku. – Jesteśmy na dziesiątym miejscu w województwie dzięki waszej aktywności. Jeśli chodzi o kary i wnioski, to ja nie widzę policjanta, który zejdzie ze służby bez minimum ośmiu mandatów, nie licząc pouczeń – mówił funkcjonariuszom.

Dwa lata później analogiczne nagranie z Torunia ujawniła „Gazeta Pomorska". Tam naczelnik drogówki żądał dwukrotnie większej liczby mandatów niż jego kolega z Prudnika. – Przyjmuję, k..., dolny próg mandatów: 17 na głowę, to jest najmniejszy. I nie słyszę (...), że się, k..., nie chciało! – motywował podwładnych.

Zwierzchnicy policjantów przekonywali potem media, że wbrew nagraniom nie funkcjonują odgórne kontyngenty mandatów. Jednak w maju tego roku ich istnienie ujawnił portal brd24.pl. Napisał, że w Programie Realizacyjnym na lata 2015–2016 do Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego zapisano 1,68 mln mandatów dla kierowców i 420 tys. dla pieszych.

Publikacja skończyła się skandalem. Poseł PiS Andrzej Adamczyk porównywał na konferencji prasowej działania rządu do metod Stalina, który określał „limity terroru" z liczbą ludzi do natychmiastowego rozstrzelania.

Rząd w szybkim trybie wykreślił limity. – To bardzo niefortunny zapis. Naszym podstawowym celem jest eliminowanie niebezpiecznych użytkowników dróg – zapewnił Paweł Olszewski, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa w ruchu.

Więcej drogówki

Dlaczego więc limity pozostały w innym rządowym dokumencie? – To sprawozdanie za 2014 r., a moje zapowiedzi dotyczyły dokumentu na kolejne lata – mówi Paweł Olszewski.

Mł. insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji zapewnia, że kontyngenty mandatowe nie istnieją. – Wzrost liczby mandatów bierze się stąd, że na drogach jest więcej policjantów. Drogówka to dziś 10 proc. stanu etatowego policji. Skończyły się czasy, gdy lepszym policjantem był ten, który nałożył więcej mandatów. Tak było może w latach 70. i 80. – mówi.

W te zapewnienia nie wierzy Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego. – Policja ewidentnie stara się spełniać oczekiwania decydentów – przekonuje.

I dodaje, że oparcie się na karaniu kierowców w działaniach dążących do poprawy bezpieczeństwa jest błędem: – Mandaty powinny być wierzchołkiem piramidy, a są jej podstawą.

Prewencja i profilaktyka

Zarówno policja, jak i rząd odpowiadają, że na mandatach nie kończą się działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu. – Nasze zadania to też prewencja, profilaktyka, zwracanie uwagi na absurdy drogowe, pomoc uczestnikom ruchu i przejmowanie ręcznej regulacji – wylicza Konkolewski.

W sprawozdaniu o stanie bezpieczeństwa w 2014 r. rząd chwali się też, że m.in. przeprowadził kampanie społeczne dotyczące przestrzegania limitów prędkości, doposażył służby ratownictwa drogowego i zainstalował urządzenia służące uspokajaniu ruchu.

Łukasz Zboralski zauważa jednak, że w sprawozdaniu za 2014 r. wiele zadań oznaczono jako „niezrealizowane", a najlepiej poradziła sobie policja z wystawianiem mandatów.

– Raportowi Banku Światowego, z którego wynika, że całkowicie trzeba przemodelować działania na rzecz bezpieczeństwa, poświęcono jeden akapit. Nic dziwnego, że na drogach niewiele się zmienia – mówi.

Z raportu wynika, że w ubiegłym roku na polskich drogach zginęły 3202 osoby, czyli o 155 mniej niż rok wcześniej. Jednak pod względem bezpieczeństwa wciąż jesteśmy w ogonie Europy. Mniej bezpieczne niż w Polsce są tylko drogi w Bułgarii, Rumunii, na Litwie i Łotwie.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Służby
Dwa zarzuty dla byłego komendanta głównego policji. Chodzi o granatnik na komendzie
Służby
Niezidentyfikowany obiekt latający przy wschodniej granicy. „Teksty pisane cyrylicą”
Służby
Niezidentyfikowany obiekt nad Polską. Policja: Jest w naszej dyspozycji
Służby
W Warszawie masowo padają ptaki. Jest komunikat służb. Uwaga na komary i meszki