Po raporcie komisji Jerzego Millera z badania katastrofy smoleńskiej wojskowa prokuratura w Warszawie postawiła pierwsze zarzuty oficerom 36. specpułku, m.in. za bałagan i fałszowanie dokumentów lotniczych.
Tymczasem prokuratura wojskowa w Bydgoszczy umorzyła właśnie bardzo podobną sprawę. Chodzi o aferę w inowrocławskim 56. Pułku Śmigłowców Bojowych, którą „Rz" ujawniła w ubiegłym roku.
We wrześniu napisaliśmy, że ważne szkolenie lotnicze odbyło się tam tylko na papierze. W listopadzie opublikowaliśmy stenogram z nagrania, na którym dowódca ustalał z pilotem śmigłowca, jak sfałszować potwierdzenie egzaminu. O nieprawidłowościach powiadomił nas chorąży Dariusz Warchocki, służący wówczas w pułku. To on potajemnie nagrał rozmowy.
– Chodzi mi o bezpieczeństwo żołnierzy – tłumaczył.
Sprawa inowrocławska odbiła się szerokim echem. Ówczesny szef MON Bogdan Klich najpierw zlecił kontrolę, a potem mianował nowego dowódcę pułku. Jak podkreślał, jego podstawowym zadaniem było zaprowadzenie w jednostce porządku. Dwa śledztwa wszczęła też Wojskowa Prokuratura Garnizonowa z Bydgoszczy.