Liga Mistrzów siatkarzy. Skromniej, ale mądrzej

Kiedyś wszyscy chcieli być jak Włosi. Polacy poszli swoją drogą i skutecznie rzucili im wyzwanie. Klub z PlusLigi wygra Ligę Mistrzów po raz trzeci z rzędu.

Publikacja: 18.05.2023 03:00

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY jeszcze tydzień temu grali w finale PlusLigi, w sobotę powalc

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY jeszcze tydzień temu grali w finale PlusLigi, w sobotę powalczą o triumf w Lidze Mistrzów

Foto: JAKUB ZIEMIANIN/400mm/NEWSPIX.PL

To pewne, bo w Turynie o trofeum zagrają Jastrzębski Węgiel oraz ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, czyli mistrz i wicemistrz Polski. Ci drudzy w półfinale pokonali mający mocarstwowe ambicje zespół Sir Sicoma Monini Perugia, co dopełnia obraz sukcesu polskiej siatkówki.

Włosi w latach 90. mieli abonament na zwyciężanie. Potem, kiedy pojawiły się wielkie pieniądze ze sprzedaży ropy oraz gazu, dołączyli do nich Rosjanie i przez kolejnych 20 lat – z krótkimi przerwami – zespoły tych dwóch krajów dzieliły między siebie tytuły.

Włosi proszą o rady

Teraz przyszedł czas na Polaków. Dwa ostatnie finały to zwycięstwa ZAKSY z Itasem Trentino, który tym razem kędzierzynianie wyeliminowali już w ćwierćfinale. Wielkie apetyty na sukces miała Perugia, ale to nie wystarczyło. ZAKSA była lepsza, choć Włosi rok wcześniej wyrwali jej największą gwiazdę Kamila Semeniuka, a przed dwoma laty – trenera Nikolę Grbicia.

Czy można mówić w tej sytuacji o klęsce włoskich klubów? – Nie przesadzałbym z takimi określeniami – mówi „Rz” były siatkarz i trener, a obecnie ekspert Polsatu Sport Jakub Bednaruk.

– Spory zawód na pewno jest w Perugii, bo ma być może największy budżet w świecie siatkówki. Włosi wciąż płacą lepiej, ale przepaści w funkcjonowaniu klubów polskich i włoskich nie ma. Mamy dobre szkolenie, zbudowaliśmy fundamenty – wyjaśnia Bednaruk.

Czytaj więcej

Jastrzębie gotowe do lotu

Oczywiście, nie wszystko wygląda idealnie. W stolicy Polski ciągle brakuje porządnej hali, a podobne kłopoty ma klub z Zawiercia, który walczy o medale. PlusLiga w ostatnich sezonach stała się jednak bardzo profesjonalna.

Kilkanaście lat temu zagraniczni szkoleniowcy przynosili ze sobą nowe metody, zwracali uwagę na statystyki i analizy wideo, a dzisiaj – jak mówił „Rz” trener Michał Mieszko Gogol – polskich statystyków podpytują nawet Włosi i Amerykanie. Podobno właściciel klubu Gino Sirci razem z Grbiciem chciał zabrać do Perugii cały sztab.

Ruch dwustronny

Włochów, zwłaszcza gdy z rywalizacji wypadli Rosjanie, stać oczywiście na największe gwiazdy. To tam w ostatnich latach grali Wilfredo Leon, Earvin N’Gapeth czy Osmany Juantorena. Polacy wydają mniej, ale wygląda na to, że mądrzej.

– Kiedy stać cię na największe gwiazdy, to je po prostu ściągasz. W Polsce też dobrze płacimy, ale ciężko sprowadzić nad Wisłę największe gwiazdy. Bardziej trzeba się martwić o to, żeby nam ich nie zabrano, bo Perugia, Piacenza, Lube czy Modena mogą wyciągnąć każdego zawodnika – ocenia Bednaruk.

Do PlusLigi też trafiają potężne nazwiska, jak reprezentant Francji Stephen Boyer, który wcześniej grał we Włoszech, a teraz zdobył z Jastrzębskim Węglem mistrzostwo, czy jego kolega z kadry Benjamin Toniutti. Przyjmującym PGE Skry Bełchatów w ostatnim sezonie był reprezentant Włoch, wicemistrz olimpijski z Turynu Filippo Lanza. Kilka lat temu w ZAKSIE grał Holender Nimir Abdel-Aziz, który teraz w barwach Halkbanku Ankara przegrał walkę o finał LM z Jastrzębskim Węglem.

Polskie kluby mają mniejsze budżety niż ich włoscy rywale, ale gospodarują nimi rozsądnie. W Ślepsku Malow Suwałki działacze postawili na filigranowego rozgrywającego z Argentyny Matiasa Sancheza, co było strzałem w dziesiątkę. Do Gioiella Prisma Taranto przenosi się właśnie Angel Trinidad De Haro, który niedawno grał w Projekcie Warszawa (2020–2022), a nowym atakującym Perugii może być były siatkarzy Stali Nysa Wassim Ben Tara.

Czytaj więcej

Walec przejechał ZAKSĘ. Jastrzębie mistrzem Polski

Kiedyś występy w Serie A były stemplem jakości. Dziś już tego nie potrzeba, a ruch jest też w drugą stronę i nie chodzi tylko o kadrowiczów, którzy mają uznaną markę.

Płacą i wymagają

– Włosi też przeglądają rynek, bo zatrudniają wielu specjalistów zajmujących się transferami. Choćby takie Lube ma wielu młodych zawodników, jak 19-letniego Bułgara Aleksandara Nikołowa czy Francuza Barthelem’ego Chinenyeze – ocenia Bednaruk i dodaje: – W Polsce ciągle się siatkarzy z zagranicznym paszportem „zagłaskuje”, daje im ptasie mleczko. We Włoszech jest inne podejście: „Płacę, więc wymagam”.

Kluby w PlusLidze nie zawsze tak robią, ale najwyraźniej nie przeszkadza to w odnoszeniu sukcesów, których Włosi mogą nam zazdrościć.

Finał Ligi Mistrzów w sobotę o 20.15 w Polsacie.

To pewne, bo w Turynie o trofeum zagrają Jastrzębski Węgiel oraz ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, czyli mistrz i wicemistrz Polski. Ci drudzy w półfinale pokonali mający mocarstwowe ambicje zespół Sir Sicoma Monini Perugia, co dopełnia obraz sukcesu polskiej siatkówki.

Włosi w latach 90. mieli abonament na zwyciężanie. Potem, kiedy pojawiły się wielkie pieniądze ze sprzedaży ropy oraz gazu, dołączyli do nich Rosjanie i przez kolejnych 20 lat – z krótkimi przerwami – zespoły tych dwóch krajów dzieliły między siebie tytuły.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Siatkówka
PlusLiga. Koniec siatkówki w Lubinie, Stilon Gorzów wchodzi do gry
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski