Premier podjął decyzję o podziale resortu MSWiA na dwa ministerstwa. Jedno z nich, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAiC) ma koordynować cywilną administrację publiczną (państwową i samorządową) wraz z kwestiami informatycznymi. Drugie – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (MSW) – będzie zajmowało się nadzorem nad służbami mundurowymi: Policją, Państwową Strażą Pożarną, Strażą Graniczną i Biurem Ochrony Rządu. W ten sposób koordynacja działań administracji ulegnie rozbiciu. Wojewoda jako zwierzchnik rządowej administracji zespolonej w terenie będzie podlegał nadzorowi ministra Boniego stojącego na czele MAiC. Podległe na obszarze województwa wojewodzie służby: policja i straż pożarna, na szczeblu centralnym znajdą się w innym ministerstwie, MSW, i będą nadzorowane przez innego ministra (Jacka Cichockiego).
Taki podział wygląda na podyktowany bardziej względami doraźnej polityki niż głębszą instytucjonalną refleksją. Może to pociągnąć za sobą opłakane skutki. Oznacza odwrót od realizowanej z mozołem koncepcji administracji zespolonej na rzecz powrotu do będącego produktem czasów PRL zjawiska tak zwanej Polski resortowej. Grozi to dublowaniem się zadań i kompetencji, co oznacza osłabienie skuteczności i wzrost kosztów źle działającego systemu.
Kto komu podlega
Zgodnie z ustawą wojewoda odpowiada np. za zapobieganie klęskom żywiołowym (w Polsce głównie powodziom), jak też i innym „nadzwyczajnym" zagrożeniom, a także za koordynowanie akcji ratunkowej i organizowanie pomocy poszkodowanym. W tym zakresie wojewoda koordynuje i nadzoruje działania starostów powiatowych.
W wykonywaniu powyższych zadań kluczowa rola przypada podporządkowanym wojewodzie (a w powiecie – staroście) straży pożarnej i policji. Do kompetencji komendantów wojewódzkich policji i straży pożarnej, oprócz działań bezpośrednio związanych z likwidowaniem zagrożeń, należy także prowadzenie postępowań administracyjnych (są przecież organami administracji). Te uprawnienia przesądzają o silnej pozycji komendantów wobec nadzorujących ich wojewodów. W rzeczywistości komendanci bardziej niż dowódcami są urzędnikami dysponującymi biurokratycznym zapleczem ulokowanym w podległych im komendach, na ogół bardziej rozbudowanym niż odpowiednie struktury w urzędach wojewódzkich. Taki stan rzeczy nierzadko powoduje występowanie napięć między wojewodą a komendantami (np. w kwestiach związanych z realizacją programów takich jak numer alarmowy 112, koordynacją działań, czy sporami kompetencyjnymi). Do tej pory problemy na styku służby mundurowe (komendanci) – nadzorująca je administracja cywilna (wojewodowie), były rozstrzygane przez jednego ministra w ramach jednego ministerstwa - MSWiA. Teraz rozstrzygać będzie dwóch ministrów w ramach dwóch odrębnych resortów.
Dublowanie struktur
Sprzyja to powrotowi do, wydawałoby się, odchodzącej w niebyt logiki wspomnianej wcześniej Polski resortowej. Oto szef MSW pozbawiony jest bezpośredniego nadzoru nad wojewodami, ale za to wojewodowie polegli innemu ministrowi (MAiC) będą w terenie nadzorowali służby podporządkowane MSW. W ten sposób minister spraw wewnętrznych traci możliwość dbania o zintegrowany charakter systemu bezpieczeństwa i ochrony ludności, oparty na koordynacji działań administracji publicznej ze służbami mundurowymi. Odcięty od kierowania sprawami administracji, chcąc nie chcąc, w pierwszym rzędzie będzie rzecznikiem interesu podlegających mu policji i straży pożarnej wobec zwierzchniej dla nich władzy cywilnej: wojewodów i starostów. Tym ostatnim z pewnością będzie teraz trudniej koordynować działania służb, nad którymi sprawują formalne zwierzchnictwo.