Tak wynika z wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zapadł 26 lipca. Sprawa dotyczyła stacji prowadzonej przez Marcina M. w Ziemnicach. Kontrola przeprowadzona przez starostę wykazała, że diagnosta potwierdził sprawność dwóch samochodów (nissana i forda), mimo że nie przeprowadził badań technicznych.
Ustalenia starosty potwierdziła policja i prokuratura.
– Zawód diagnosty jest zawodem zaufania publicznego, podobnie jak zawody medyczne czy prawnicze – uzasadniała wyrok oddalający kasację sędzia NSA Gabriela Jyż. – Obowiązują w nich podwyższone standardy przestrzegania przepisów prawa, w szczególności regulujących zasady wykonywania zawodu. Jasne są również konsekwencje naruszenia zasad wykonywania badań technicznych pojazdów niezgodnie z przepisami ustawy – Prawo o ruchu drogowym i rozporządzenia w sprawie szczegółowych wymagań w stosunku do stacji przeprowadzających badania techniczne pojazdów – wskazywała sędzia Jyż.
Sąd kasacyjny uznał, że w tej sprawie nie ma żadnych wątpliwości, iż badania techniczne nissana i forda nie zostały przeprowadzone prawidłowo.
W pierwszym wypadku diagnosta, chociaż auto było niesprawne technicznie, potwierdził, że jest sprawne, dając wiarę ustnym zapewnieniom właściciela, że zostało naprawione. W drugim zaś stempel do dowodu rejestracyjnego auta, potwierdzający, że jest ono sprawne, wbił w ogóle bez przeprowadzenia badań.