Dyskusję o finansach przychodni i szpitali zaczęli wczoraj stomatolodzy. Na posiedzeniu Sejmowej Komisji Zdrowia alarmowali, że pieniądze, które NFZ przeznacza na tę dziedzinę medycyny, w tym roku są niższe o 120 milionów niż w 2009 r.
– To wyjątkowa sytuacja, bo Fundusz z reguły unika obcinania pieniędzy na leczenie. Wie, że musiałby się z tego tłumaczyć przed politykami. Stosuje triki, które sprawiają, że leczenie jest coraz mniej opłacalne – mówi Andrzej Cisło, członek Naczelnej Rady Lekarskiej.
O jakie triki chodzi? Np. w 2008 roku zdecydowanie przedłużono czas, który stomatolog ma obowiązkowo poświęcać pacjentom przyjmowanym bezpłatnie. – W praktyce było to równoznaczne z obniżeniem z dnia na dzień finansowania o jedną czwartą, bo za te same pieniądze trzeba było pracować dłużej – mówi Cisło.
10 mld zł wynosi zadłużenie służby zdrowia i od kilku lat nie spada
Inny sposób – ostre kontrole w szpitalach i przychodniach. NFZ sprawdza na przykład, czy pacjenci oddziału ratunkowego muszą być na nim leczeni. Jeśli uzna, że nie, nie chce płacić szpitalowi. – Czasem dopiero po badaniach wiadomo, czy stan pacjenta wymagał przyjęcia go na oddział ratunkowy – mówi jednak Justyna Grzenia, dyrektorka szpitala na gdańskiej Zaspie.