Gminy, które nie zapłaciły za realizację inwestycji, mogą stracić płynność finansową. Ich wierzyciele - głównie przedsiębiorstwa budowlane - coraz częściej sprzedają długi firmom windykacyjnym. Te, mając w ręku wyrok sądu, przy pomocy komornika są w stanie zająć konta samorządu, a przez to zablokować pieniądze na bieżącą działalność, np. wypłatę pensji urzędników. - Firmy zajmujące się odzyskiwaniem wierzytelności będą prawdopodobnie miały coraz więcej spraw, w których dłużnikami będą instytucje publiczne - twierdzi Michał Kosmacki z Pragma Inkaso SA, która zajmuje się odzyskiwaniem wierzytelności w biznesie.
W portfelu Pragma Inkaso znajduje się obecnie kilka wierzytelności, których dłużnikami są gminy. Wysokość zadłużenia wynosi od kilkudziesięciu tysięcy złotych do 2,7 mln zł. Ta najwyższa ciąży na gminie Pątnów (woj. łódzkie). Wierzycielem jest firma, która budowała w gminie system wodociągów.
Wójt Pątnowa Edward Kiedos nie ukrywa, że gmina nie zapłaciła wykonawcy pełnej sumy. - Nie wiem, dlaczego nie czekał na zapłatę. Wodociągi były inwestycją współfinansowaną z kasy Unii Europejskiej, gmina musiała wykazać własny wkład - 1,1 mln zł. Mój poprzednik obligacje komunalne, które miały stanowić wkład, wydał na inne cele i nie mogliśmy rozliczyć tej inwestycji - tłumaczy Kiedos.
Teraz gmina szuka tych pieniędzy, także z pożyczek rządowych, ale jest ciężko, bo Pątnów jest jedną z najbardziej zadłużonych gmin w Polsce (ponad 70 proc. budżetu). Na domiar złego wojewoda wszczął postępowanie o zwrot 2,4 mln zł dotacji na "schetynówkę" w gminie. - To problem, który nam spędza sen z powiek - wzdycha wójt Kiedos.