Protokołowanie rozpraw wymaga reformy

Dzisiejszy sposób protokołowania nie spełnia oczekiwań ani stron, ani ich pełnomocników procesowych. Niezadowoleni są też sędziowie – twierdzą Jacek Gołaczyński i Dariusz Sielicki, prezes i sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu

Aktualizacja: 21.02.2008 07:05 Publikacja: 21.02.2008 00:34

Protokołowanie rozpraw wymaga reformy

Foto: Rzeczpospolita

Red

Pisanie ręczne, a nawet na klawiaturze komputerowej jest znacznie wolniejsze niż mowa. Sędzia musi spowalniać lub nawet przerywać wypowiedzi uczestników postępowania, dyktując treść protokołu. Uzyskany zapis jest tylko streszczeniem rzeczywistego przebiegu rozprawy. Wady tej metody są oczywiste. Mogą być bowiem pomijane treści, których doniosłość staje się widoczna dopiero później. Dyktowanie wydłuża czas postępowania, utrudnia spontaniczną wypowiedź. Nie ma czasu na notowanie pytań.

Taki sposób protokołowania ma jednak i zalety. Praca z dobrym streszczeniem jest szybsza i łatwiejsza niż z zapisem dosłownym, często pełnym treści nieistotnych dla rozstrzygnięcia. Usprawnia więc pracę stron i sądu. Strony rzadko kiedy zgłaszają zarzut, że protokół-streszczenie jest nierzetelny. Jeśli chodzi o wierność zapisu, protokolant nigdy oczywiście nie będzie lepszy od magnetofonu, ale strony mogą się posiłkować protokołem pisanym już w trakcie rozprawy. Możliwe też jest wyznaczenie kolejnych terminów rozprawy dzień po dniu. Szybki przekład zapisu dźwiękowego wymagałby zatrudnienia kilku osób.

Ktokolwiek miał do czynienia ze stosowanym np. w Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii zapisem dosłownym, rozumie, dlaczego bardzo rzadko korzysta się z tego sposobu rejestracji. Zapis taki można uzyskać w trojaki sposób: przez transkrypcję zapisu dźwiękowego, zastosowanie stenografii lub komputerowego rozpoznawania głosu. Przeszkodą w powszechnym stosowaniu są tu nie tyle bardzo wysokie koszty, ile obszerność tekstu. Każda godzina rozprawy to kilkadziesiąt stron maszynopisu. Sędziowie i prawnicy wolą korzystać z własnoręcznie sporządzanych notatek i rzadko sięgają do nagrania lub przekładu.

Trudno uznać jakiś konkretny sposób utrwalania przebiegu rozprawy za standard europejski. Trzeba bowiem odnieść się nie tylko do samej techniki zapisu, ale i do zasad przekładania go na tekst, udostępniania stronom, wreszcie archiwizacji. Rada Europy wskazała wprawdzie zapis audio jako alternatywę tradycyjnego protokołowania, zalecając przy tym, by transkrypcji dokonywać tylko w określonych sytuacjach, na przykład gdy sprawa poddana jest kontroli instancyjnej. Nie określono jednak bliżej zasad dotyczących postępowania z takim zapisem. Praktyka w krajach Unii Europejskiej jest różna. W Niemczech nagrywane jest streszczenie dyktowane przez sędziego. W Anglii i Walii transkrypcja jest rzadkością, nawet gdy sprawa trafia do sądu odwoławczego. Pamiętać jednak trzeba, że tam ocena dowodów jest domeną ławy przysięgłych i nie może być przedmiotem kontroli instancyjnej. Dosłowność zapisu nie ma więc znaczenia praktycznego, gdyż strony i sędzia polegają na swoich notatkach. Mogą poddać pod rozwagę sądu odwoławczego stosowny fragment nagrania.

Koszty transkrypcji są tak wysokie, że nie ma na świecie systemu sądowego, w którym wszystkie czynności sądowe byłyby utrwalane przez nagranie i następnie spisanie tekstu. Z całą pewnością nie ma też dotychczas w Unii Europejskiej systemu prawnego, w którym o wyborze metody zapisu decydowałaby kontrola lub dyscyplinowanie sędziów. Brak zaufania do sędziów i założenie, że muszą być kontrolowani inaczej niż przez drugą instancję, nie mieści się bowiem w kulturze prawnej większości krajów unijnych.

W myśl obowiązującej procedury karnej protokół można ograniczyć do zapisu najbardziej istotnych oświadczeń uczestników. Zapis obrazu lub dźwięku, a także przekład zapisu dźwięku stają się załącznikami do protokołu. Wyrażenie „najbardziej istotne oświadczenia” jest na tyle niedookreślone, że w praktyce protokół sporządzony z zapisu elektronicznego nie różni się od protokołu tradycyjnego. Sędzia ma bowiem do wyboru: albo dyktować na bieżąco lub śledzić na monitorze komputerowym to, co protokolant samodzielnie zapisuje, albo najpierw wysłuchać zeznań lub wyjaśnień, a potem decydować, co w usłyszanej treści było najistotniejsze. Ten drugi sposób protokołowania jest jeszcze bardziej czasochłonny i szkodliwy dla spontanicznego toku przesłuchania niż protokołowanie na bieżąco. Podsumowując: według obecnie obowiązujących przepisów rozprawę należy nagrać i jednocześnie zaprotokołować. Następnie trzeba sporządzić transkrypcję nagrania.

Konsekwencje wprowadzenia „od jutra” zapisu dźwiękowego są łatwe do przewidzenia. Dotychczasowe doświadczenia zebrane w trakcie eksperymentów i rzeczywistych rozpraw wskazują, że sporządzenie przekładu trwa co najmniej czterokrotnie dłużej niż samo nagranie. Innymi słowy, protokolant pracowałby jeden dzień w tygodniu, a nie pięć, jak to dzisiaj bywa, na sali sądowej, a następnie spisywałby nagranie przez cztery dni. Do obsługi tej samej liczby rozpraw trzeba byłoby więc zatrudnić pięć razy więcej protokolantów. Sędzia prowadzący rozprawę przez jeden dzień spędziłby co najmniej kolejny dzień na sprawdzaniu wierności przekładu z nagraniem. W Internecie pojawiłyby się nagrania zeznań świadków, a prokuratorzy badaliby zapewne, która ze stron rozpowszechniła w ten sposób swoją kopię protokołu i czy chciała przez to zniechęcić kolejne osoby do występowania przed sądem.

W sądach musiałyby powstać pokoje do odsłuchu nagrania rozprawy dla tych, którzy nie posiadaliby stosownego urządzenia odtwarzającego. Za jakieś dziesięć lat pojawiłby się problem dobrze znany archiwom sądów brytyjskich i amerykańskich – przeniesienie zapisu dźwiękowego na nośnik, który pozwoli na odtworzenie nagrania przez powszechnie używane urządzenie. Już dziś sądy miewają problem z odtworzeniem pierwszych dyskietek komputerowych czy szpul z taśmami magnetofonowymi. Trudna do przewidzenia byłaby ilość postępowań o sprostowanie protokołu zawierającego „najbardziej istotne oświadczenia” i przekładu nagrania.

Ministerstwo Sprawiedliwości nie rezygnuje jednak z usprawnienia protokołowania. Potrzeba reformy wynika wszakże nie z braku zaufania do sędziów, lecz z konieczności podniesienia jakości procedowania. Zapis dźwiękowy znacznie przyspiesza prowadzenie rozprawy, pozwala świadkom i stronom na swobodną wypowiedź.

Sąd odwoławczy dysponuje pełną informacją o przebiegu rozprawy. Skrócenie czasu rozprawy zwiększy ilość rozpoznawanych w ciągu sesji spraw. Wydaje się, że zapis ten warto upowszechnić przede wszystkim tam, gdzie do rozstrzygnięcia dochodzi w pierwszym dniu rozprawy, po krótkim postępowaniu dowodowym, a kontrola instancyjna należy do rzadkości. Tak rzecz się ma np. w sądach grodzkich, w sprawach o wykroczenia i w prostych sprawach cywilnych. Trzeba też zadbać o szkolenie sędziów i osób sporządzających przekład. Sędzia nie może pozwolić, by kilka osób mówiło jednocześnie, co w praktyce zdarza się bardzo często. Musi również wymagać, by każda osoba rozpoczynająca wypowiedź przedstawiła się, by umożliwić przy transkrypcji bezbłędną identyfikację mówiącego.

Nauki wymaga także obsługa sprzętu i oprogramowania do transkrypcji. Prace w tym kierunku są prowadzone z udziałem praktyków i przedstawicieli środowiska akademickiego. Badane są rozwiązania zagraniczne. Wydaje się, że przy wprowadzaniu reformy protokołowania zakup sprzętu powinien być jedną z ostatnich czynności. Jeśli jednak reforma taka miałaby służyć dyscyplinowaniu sędziów, to lepiej i pewniej po prostu pozwolić stronom na niczym nieograniczone korzystanie na rozprawie z dyktafonów. Wszak nieuczciwy sędzia mógłby też manipulować sądowym nagraniem.

Dotychczas jednak brakuje nie tylko odpowiednich przepisów, ale i projektów regulacji, które proponowałyby racjonalne – adekwatne do ugruntowanych zasad, procedury oraz sytuacji kadrowej w sądach i możliwości technicznych – kompleksowe rozwiązanie wszystkich wskazanych kwestii. Uregulować trzeba bowiem ograniczenie konieczności przekładu, warunki udostępniania nagrania stronom, problem archiwizacji, a przede wszystkim relację między zapisem tekstowym tworzonym przez protokolanta a nagraniem.

Dr hab. Jacek Gołaczyński jest profesorem Uniwersytetu Wrocławskiego, prezesem Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Od 2002 r. prowadzi Centrum Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Orzeka w sprawach cywilnych od 1993 r.

Dariusz Sielicki jest sędzią Sądu Okręgowego we Wrocławiu, absolwentem Uniwersytetu Wrocławskiego oraz szkół prawniczych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, doktorantem w Katedrze Prawa Karnego Gospodarczego Uniwersytetu Wrocławskiego. W latach 2001 – 2007 uczestniczył jako ekspert w projektach badawczo-rozwojowych Komisji Europejskiej „E-court” i „SecurE-Justice” poświęconych m.in. metodom zapisu rozprawy sądowej w krajach europejskich. Orzeka w sprawach karnych od 1991 r.

Pisanie ręczne, a nawet na klawiaturze komputerowej jest znacznie wolniejsze niż mowa. Sędzia musi spowalniać lub nawet przerywać wypowiedzi uczestników postępowania, dyktując treść protokołu. Uzyskany zapis jest tylko streszczeniem rzeczywistego przebiegu rozprawy. Wady tej metody są oczywiste. Mogą być bowiem pomijane treści, których doniosłość staje się widoczna dopiero później. Dyktowanie wydłuża czas postępowania, utrudnia spontaniczną wypowiedź. Nie ma czasu na notowanie pytań.

Taki sposób protokołowania ma jednak i zalety. Praca z dobrym streszczeniem jest szybsza i łatwiejsza niż z zapisem dosłownym, często pełnym treści nieistotnych dla rozstrzygnięcia. Usprawnia więc pracę stron i sądu. Strony rzadko kiedy zgłaszają zarzut, że protokół-streszczenie jest nierzetelny. Jeśli chodzi o wierność zapisu, protokolant nigdy oczywiście nie będzie lepszy od magnetofonu, ale strony mogą się posiłkować protokołem pisanym już w trakcie rozprawy. Możliwe też jest wyznaczenie kolejnych terminów rozprawy dzień po dniu. Szybki przekład zapisu dźwiękowego wymagałby zatrudnienia kilku osób.

Pozostało 87% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów