Pomija się w niej jednak sytuację aktualnych aplikantów sądowych, którzy dopiero będę zdawać egzamin sądowy i nie mają już szans na asesurę sądową. Pragniemy więc zwrócić uwagę na naszą sytuację.
Coraz powszechniej mówi się o potrzebie podniesienia wieku, np. do 35 lat, w którym można zostać sędzią. Argumenty są trzy: instytucja sędziego to ukoronowanie zawodu prawniczego; młodym brakuje doświadczenia życiowego w orzekaniu o ważkich sprawach podsądnych; podniesienie dolnej granicy wieku wykonywania tego zawodu zachęci do wstępowania w szeregi Temidy doświadczonych adwokatów i radców prawnych.
Doświadczony przedstawiciel palestry uzyskuje dochody co najmniej kilkakrotnie przewyższające dochody sędziego. Kto zatem chciałby porzucić zawód adwokata czy radcy prawnego?
Logika podpowiada, iż ci o małym wzięciu, a ich motywem byłaby możliwość uzyskania stanu spoczynku, czyli sędziowskiej emerytury wynoszącej 75 proc. zarobków uzyskiwanych na ostatnio zajmowanym stanowisku. Nie ma więc co liczyć na zasilenie sądownictwa przez dobrych adwokatów (radców), dopóki dochody sędziów nie wzrosną przynajmniej kilkakrotnie. Dzisiaj jest to mrzonka.
Śmiemy powątpiewać, czy wydolność pracy wiekowego przedstawiciela palestry byłaby przynajmniej w jakimś stopniu zbliżona do wydolności trzydziestoparoletniego „młodzika”. A ma to zasadnicze znaczenie ze względu na ogromne obłożenie pracą sędziego w sądzie rejonowym.