Pomysł restytucji sędziego śledczego, czyli reforma bez reform

Autorzy projektu ustawy przywracającej sędziego śledczego powinni spalić się ze wstydu – wynika z analizy Beaty Mik, prokurator Prokuratury Krajowej

Publikacja: 04.09.2008 07:24

Pomysł restytucji sędziego śledczego, czyli reforma bez reform

Foto: Rzeczpospolita

Red

Ledwo prokuratura oprzytomniała po wstrząsach wywołanych przez dwa sprzeczne ze sobą projekty ustaw zmieniających jej organizację i ustrój, tj. rządowy i soft opozycyjny, a już do Sejmu wybiera się trzeci: grupy posłów większości parlamentarnej, przywracający instytucję sędziego śledczego, reklamowany jako projekt kolejnej reformy prokuratury. Problem jednak w tym, że w części normatywnej dokumentu dla owej instytucji, należącej przecież także do dziedziny prawa ustrojowego, przeznaczono zaledwie jeden artykuł, i to ni stąd, ni zowąd wstawiony do kodeksu postępowania karnego. Co równie osobliwe, proponowana reforma do tego, czego ostatnio chce dla prokuratury rząd, ma się dosłownie nijak. Cała koncepcja wydaje się nie do końca przemyślana, a jej szata prawna – skromna, żeby nie powiedzieć: niefachowa.

Przepis restytuujący sędziego śledczego jako organ sądowy procesu karnego w – uwaga – postępowaniu przygotowawczym tkwi w rozdziale 1, który zawiera ogólne przepisy o właściwości i składzie sądu orzekającego w stadium jurysdykcyjnym. Czyżby restytutorzy zapomnieli nawet o tym, że na użytek czynności sądowych w tymże postępowaniu k.p.k. trzyma w zanadrzu regulacje szczegółowe zamieszczone kilkadziesiąt rozdziałów dalej? Chodzi konkretnie o całkiem nowy, zapisany w projekcie, czteroparagrafowy art. 27a k.p.k., który zresztą nie pasuje do jakiegokolwiek zakątka prawa procesowego.

Zgodnie z § 1 tej niefortunnej propozycji sędzia śledczy jest organem sądowym powołanym do kontroli legalności działania organów prowadzących postępowanie przygotowawcze oraz utrwalającym niektóre dowody dla sądu. Z kolei § 2 stanowi, że w każdej z prokuratur powinien funkcjonować przynajmniej jeden taki sędzia, natomiast § 3 wymaga, by organ ów był dostępny dla stron postępowania przygotowawczego. Jako jeszcze bardziej wymowny produkt chałupnictwa legislacyjnego jawi się § 4, według którego szczegółowe kompetencje sędziego śledczego określa ustawa.

Już na pierwszy rzut oka widać, że wszystkie cztery jednostki redakcyjne art. 27a k.p.k. nadają się najwyżej do wzbogacenia przepisów ogólnych o sędzim śledczym we wprowadzonych specjalnie dla niego odrębnych rozdziałach prawa o ustroju sądów powszechnych (usp), prawa o ustroju sądów wojskowych (usw) oraz ustawy o prokuraturze. Tymczasem projekt ani myśli o nowelizacji którejkolwiek z tych ustaw. Mało tego. Zupełnie wypadło mu z głowy postępowanie przygotowawcze w sprawach podlegających orzecznictwu sądów wojskowych, o czym świadczy brak najmniejszej wzmianki na ten temat w jego uzasadnieniu. Tutaj wszakże na projektodawcę czeka niespodzianka. Sprawia ją nietknięty art. 646 k.p.k., w myśl którego w takich sprawach stosuje się wszystkie przepisy procedury karnej z wyjątkiem niewyłączonych, czy to wprost, czy przez regulacje autonomiczne. Ponieważ tzw. części wojskowej k.p.k. rozpoczynającej się właśnie od art. 646 nie poddano korekturze, sędzia śledczy przedostałby się tam wprawdzie incognito, jednakże wejściem głównym.

Ów z pozoru niewinny incydent z postępowaniem w sprawach podlegających orzecznictwu sądów wojskowych uzmysławia ogrom niedostatków merytorycznych projektowanej restytucji. Wystarczy wgryźć się głębiej w art. 27a § 2 k. p. k. Mniejsza o koszty utrzymania całej armii sędziów śledczych, którą należałoby powołać do zasilenia wszystkich prokuratur, powszechnych i wojskowych, od rejonu po obie centrale, tzn. Prokuraturę Krajową i Naczelną Prokuraturę Wojskową. Ważniejsze jest to, że sprawami, którymi projektodawca się nie zainteresował, z ramienia władzy sądowniczej zajmują się, z wyjątkiem przewidzianym w art. 27 usw., sędziowie sądów wojskowych oraz zazwyczaj umundurowani ławnicy, podczas gdy mechanizmem art. 646 k.p.k. wpadłyby one w ręce sędziego-inkwizytora z cywila.

Sam pomysł umiejscowienia sędziego śledczego w prokuraturach też nie wydaje się najszczęśliwszy. I w ogóle co znaczy, że powinien on tu czy ówdzie funkcjonować. W świetle utrwalonych kanonów ustrojowych sądownictwa miejscem służbowym (siedzibą) każdego sędziego jest sąd. Miejsce to wyznacza indywidualnie prezydent RP w akcie powołania. Do natury sądu należy zaś to, że kieruje nim prezes, który jest zwierzchnikiem służbowym przydzielonych doń sędziów.

Jakie miejsce służbowe miałby zatem wskazać prezydent sędziemu śledczemu skazanemu na funkcjonowanie w prokuraturze? Któżby nad nim sprawował zwierzchnictwo służbowe? Kto i według jakich reguł wypłacałby mu pobory? Nosiłby się on w godzinach urzędowania jak popadnie czy paradowałby w todze? Ile stopni służbowych należałoby dla tej posady zbudować, by przystawała do czteroszczeblowej struktury organizacyjnej prokuratur powszechnych i trzyszczeblowości prokuratur wojskowych? I wreszcie: jak przedstawiałaby się relacja między niezawisłym inkwizytorem a kierownikiem danej prokuratury oraz prokuratorami z jednostek wyższych w roli przełożonych prokuratorów jego jednostki macierzystej – z prokuratorem generalnym na czele? Niestety, na te i setki innych pytań o status sędziego śledczego projekt nie odpowiada.

Równie doniosłe problemy wiążą się z ustawą, o której mowa w § 4 art. 27a k.p.k., z niewiadomych przyczyn niezaprojektowaną. Przede wszystkim projektodawca chyba nie za bardzo zdaje sobie sprawę z tego, co powinna ona regulować. Z całą pewnością nie byłyby to szczegółowe kompetencje sędziego śledczego, bo te dla odmiany są domeną prawa procesowego i zostały w projekcie mozolnie spisane. Brakuje natomiast regulacji ustrojowych z prawdziwego zdarzenia, począwszy od wymogów dla kandydata na ów urząd, na uprawnieniach z zabezpieczenia społecznego skończywszy. Nadto, jak już wspomniano, jedna ustawa niczego by nie załatwiła, jako że sędzia śledczy musiałby się zakotwiczyć w obu ustawach normujących ustrój sądownictwa karnego oraz w ustawie o prokuraturze.

O tym, kto mógłby aspirować do godności sędziego śledczego, informuje dopiero anorektyczna część motywacyjna projektu. Mianowicie, musiałby to być doświadczony prawnik, a nie – verba auctoris – młody adept sztuki prawniczej. W gronie fachmanów widzi się, w rzeczy samej, legitymujących się co najmniej pięcioletnim stażem zawodowym (broń Boże młodych!) sędziów, prokuratorów, adwokatów oraz… radców prawnych i notariuszy. Powołanie (w oryginale nie wiedzieć czemu: mianowanie) sędziego śledczego następowałoby na pięcioletnią kadencję jednorazowo powtarzalną, po której upływie powracałby on na poprzednio zajmowane stanowisko.Nie, to nie pomyłka. Tak tam stoi!

Profesjonalistów w dziedzinie prawa karnego projektodawca spodziewa się znaleźć również wśród przedstawicieli zawodów, dla których jest ona terra incognita. Ileż to fantazji trzeba, by stworzyć koncepcję – dla przykładu i z całym szacunkiem – pieczy nad śledztwami o seryjne gwałty z ramienia rejenta. Odmiennie rzecz się ma z fundamentalnym atrybutem władzy sędziowskiej, czyli z niezawisłością sędziów. Tutaj wyobraźnia zawiodła. Tyle że ludzie są tylko ludźmi. Kto zagwarantuje, że niezawisłość sędziego śledczego, który przybył spoza wymiaru sprawiedliwości, zawsze się oprze apetytowi na drugą kadencję?

W pozostałym zakresie uzasadnienie projektu dosłownie niczego nie uzasadnia.

Nie wiadomo zwłaszcza, dlaczego rodzimemu sędziemu śledczemu powierza się takie, a nie inne funkcje, różne od tych, w jakie wyposażono jego wychwalanych odpowiedników z Francji, Belgii, Szwajcarii, Niemiec, Włoch oraz z Polski sprzed lat 50. poprzedniego stulecia i tego z Prokuratury Europejskiej. Asumpt do dociekań także w tym kierunku daje sam projektodawca, oznajmiając, że obecna kontrola postępowania przygotowawczego przez sąd jest „niezwykle iluzoryczna”. Tę bardzo przykrą krytykę wspiera się stwierdzeniem, iż w rzeczywistości sądem kontrolującym bywa często „niedoświadczony życiowo, młody asesor”, który ma to do siebie, że nie jest niezawisły i trudniej go przekonać o „niestosowności tymczasowego aresztowania” niż kiedyś prokuratora.

Pomijając grubą niestosowność przytoczonej argumentacji, wypada się odnieść do jednej z pierwszoplanowych kwestii w nowelizowanej procedurze, o której motywy projektu milczą. Otóż wciąż rozszerzająca się funkcja kontrolna sądu w postępowaniu przygotowawczym stanowi niekwestionowaną zdobycz współczesnego procesu karnego. Funkcja ta od zarania mogła być sprawowana w dwojaki sposób: albo przez istniejące sądy karne, albo przez reaktywowanego sędziego śledczego. Dobitnym przykładem korektury na Wojtkowe oko jest zaś art. 252 § 1a k. p. k. powtarzający bezmyślnie za art. 465 § 3 k.p.k., że zażalenie na postanowienie sędziego śledczego rozpoznaje sąd okręgowy, a za art. 30 § 2 k.p.k., że robi to w składzie trzech sędziów.

Cóż więc skrywa ta inicjatywa? Strach pomyśleć, jeśli się zważy na dziwną skłonność wszelkich nowych władz do reformowania prawa karnego i prokuratury. Czy jednak trochę nie wstyd za reformę bez reform?

Polski ustawodawca z wielu powodów wybrał rozwiązanie pierwsze. Rozwiązanie to współbrzmi ze standardami demokratycznego państwa prawnego i po prostu sprawdza się w praktyce, nie wyłączając przypadków wykonywania czynności sądowych w dochodzeniu czy śledztwie przez asesorów.

Za sprawą art. 135 § 2 usp oraz odpowiadających mu przepisów z przeszłości asesorzy sądowi muszą i musieli dochować niezawisłości przy orzekaniu. Brak tego waloru en bloc z przyczyn instytucjonalnych, które miał na uwadze Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 24 października 2007 r. (SK 7/06), sam przez się nie dyskwalifikuje asesorskich rozstrzygnięć w sprawach indywidualnych. Dopóki zakwestionowany przepis art. 135 § 1 usp, zezwalający na czasowe powierzenie asesorowi pełnienia czynności sędziowskich w sądzie rejonowym, nie utraci mocy obowiązującej, dopóty zawisłość asesora od czegokolwiek – poza konstytucją i ustawami – w sferze orzeczniczej będzie wymagać zgłoszenia we właściwym środku zaskarżenia i uprawdopodobnienia. Gdyby było inaczej, Trybunał nie odraczałby delegalizacji owego przepisu.

Argumenty nastawione na wykazanie wyższości sędziego śledczego nad sądem karnym w czynnościach sądowych przedjurysdykcyjnego stadium procesu karnego okazują się więc zwyczajnie chybione. Nie wydaje się przy tym, co zupełnie paradoksalne, aby twórcom projektu zanadto zależało na ich wzmocnieniu.

Zmiany prawne identyfikujące zadania sędziego śledczego polegają głównie na zastąpieniu nim w poszczególnych przepisach sądu. W dodatku zmiany te są zastanawiająco niekompletne, a czasem wręcz przypadkowe. Przykładowo, sędzia śledczy jakoś nie przejmuje roli sądu przy zwalnianiu świadka – nadal zresztą na wniosek prokuratora – z tajemnicy notarialnej, adwokackiej, radcowskiej, lekarskiej lub dziennikarskiej (art. 180 § 2 k.p.k.) ani przy przesłuchaniu świadków, którzy nie ukończyli lat 15, w sprawach m.in. o przestępstwa przeciwko wolności seksualnej i obyczajności (art. 185a – 185b k.p.k.).

Ledwo prokuratura oprzytomniała po wstrząsach wywołanych przez dwa sprzeczne ze sobą projekty ustaw zmieniających jej organizację i ustrój, tj. rządowy i soft opozycyjny, a już do Sejmu wybiera się trzeci: grupy posłów większości parlamentarnej, przywracający instytucję sędziego śledczego, reklamowany jako projekt kolejnej reformy prokuratury. Problem jednak w tym, że w części normatywnej dokumentu dla owej instytucji, należącej przecież także do dziedziny prawa ustrojowego, przeznaczono zaledwie jeden artykuł, i to ni stąd, ni zowąd wstawiony do kodeksu postępowania karnego. Co równie osobliwe, proponowana reforma do tego, czego ostatnio chce dla prokuratury rząd, ma się dosłownie nijak. Cała koncepcja wydaje się nie do końca przemyślana, a jej szata prawna – skromna, żeby nie powiedzieć: niefachowa.

Pozostało 92% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"