Część środowiska sędziowskiego artykułuje swe niezadowolenie z uposażeń, powstrzymując się od prowadzenia rozpraw. To sytuacja niepokojąca z punktu widzenia funkcjonowania demokratycznego państwa prawnego. Umiejętność dostrzeżenia rzeczywistych problemów kryjących się za sędziowskim protestem i podjęcia systemowych działań w kierunku poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości to pierwsze – w takiej sytuacji – obowiązki władzy wykonawczej i ustawodawczej.
Władza wykonawcza w osobie ministra sprawiedliwości oceniła protest jako polityczny. Polityka, w tradycyjnym znaczeniu, to sztuka rządzenia państwem nakierowana na osiągnięcie dobra wspólnego. Jeśli tak ją postrzegać, to rzeczywiście protest sędziów jest polityczny. Służy bowiem zwróceniu uwagi, że dobro wspólne jest zagrożone przez niedostateczne wynagradzanie ludzi, którzy mają w imieniu Rzeczypospolitej wymierzać sprawiedliwość.
Protest sędziów powinien skłaniać rząd i parlament do refleksji, czy wynagrodzenia sędziów są rzeczywiście adekwatne do godności ich urzędu – jak stanowi konstytucja – i czy są proporcjonalne do wykształcenia, doświadczenia oraz ciężaru odpowiedzialności, jakie sędziowie codziennie angażują w rozstrzyganie spraw. Przy tej refleksji nie może ujść uwagi władz wykonawczej i ustawodawczej, że państwo prawa potrzebuje na stanowiskach sędziowskich najlepszych fachowców. System wynagradzania i, szerzej, pozycja zawodowa sędziów powinny być zatem kształtowane przez odniesienie do sytuacji zawodowej innych samodzielnych i wysoko kwalifikowanych profesjonalistów. Dążenie do tworzenia ze stanu sędziowskiego korony prawniczych zawodów będzie zrealizowane, gdy o stan sędziowski ubiegać się będzie więcej przedstawicieli innych korporacji prawniczych, niż jest sędziów zmieniających swe fioletowe aplikacje na te w kolorach zielonym i niebieskim lub wybierających zawód notariusza.
Jeśli jednak władza wykonawcza, przypisując sędziom polityczne motywy protestu, rozumie politykę opacznie, tj. jako ciągłe ścieranie się wrogich sobie obozów w walce o władzę, to protest sędziów bez wątpienia polityczny nie jest. Sędziowie nigdy nie byli i nie są orędownikami żadnej partii.
Rzucona przez rządzących mimochodem, lecz publicznie, myśl, że sędziowie protestują z inspiracji opozycji, a jednocześnie próba wykorzystania protestu sędziów do zwalczania rządu, to nic innego jak dowód niezrozumienia istoty problemu. Więcej – to skrajna nieroztropność. Przy takim instrumentalnym wykorzystywaniu sędziowskich postulatów za chwilę politycy nie będą dyskutować o randze zawodu sędziego, lecz o tym, którą partię sędziowie powinni popierać. Bardzo to nas wszystkich oddala od idei państwa prawnego.