Nikt nie wywiesił białej flagi - Michał Laskowski o sytuacji wokół Sądu Najwyższego

Prezes Gersdorf była i jest twarzą obrony wartości fundamentalnych dla sądów – mówi Michał Laskowski, sędzia Sądu Najwyższego i jego rzecznik prasowy.

Aktualizacja: 29.04.2020 14:31 Publikacja: 29.04.2020 02:00

Michał Laskowski

Michał Laskowski

Foto: tv.rp.pl

Nawet w czasach pandemii koronawirusa atmosfera wokół Sądu Najwyższego nie przestaje być gorąca... Mówi się, że tym razem nie za sprawą tzw. nowych sędziów, tylko tych, którzy do tej pory stali na straży praworządności i walczyli o niezależny Sąd Najwyższy.

Rzeczywiście tak jest. Spotykamy się z zarzutami bierności. Uważam, że są niesprawiedliwe. Na obecną sytuację niewątpliwie wpływ ma fakt, że 30 kwietnia pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf kończy kadencję. To ostatni tydzień jej pracy i wydaje się, że jest to koniec pewnego rozdziału historii Sądu Najwyższego. Z chwilą objęcia funkcji pierwszego prezesa przez sędziego wybranego przez prezydenta SN może stać się w większym stopniu organem spełniającym oczekiwania obecnej władzy. A to nie będzie miało już nic wspólnego z wymierzaniem sprawiedliwości. Z czasem zmieni się też postrzeganie SN przez społeczeństwo i sędziów. Prezes Gersdorf była i jest twarzą obrony wartości fundamentalnych dla sądów. W niedalekiej przyszłości może to już nie być tak eksponowane.

To czemu zalewa was taka fala krytyki i to od środowisk, które tak mocno was wspierały?

Zarzuca się nam, że czegoś nie robimy. Przypomina, że trzeba walczyć do końca, a przecież nikt z nas nie składa broni. Trzeba jednak przyjąć do wiadomości, że pewne możliwości się wyczerpały i nasza chęć do walki w obronie praworządności nie ma z tym nic wspólnego. Nie można jednak zapominać o tym, co było. Co razem wygraliśmy.

Cała sprawa rozbiła się o to, że pierwsza prezes po raz kolejny odwołała termin zgromadzenia ogólnego SN, zaplanowanego na 21 kwietnia 2020 r. Miało na nim dojść do wyboru pięciu kandydatów na jej następcę. Naprawdę nie dało się go bezpiecznie zorganizować? Sejm jakoś pracuje na posiedzeniach...

Prezes uznała, że ze względu na pandemię będzie to zbyt niebezpieczne. Zresztą nietrudno sobie wyobrazić krytykę, która by jej dotknęła, gdyby na skutek zwołania zgromadzenia doszło do zakażenia.

A naprawdę nie dało się tego zrobić bezpiecznie?

Pewnie gdyby się ktoś uparł i zaryzykował, to byłoby to możliwe. Ja osobiście decyzji prezes nie uznaję za złą. Spójrzmy na to spokojnie. Przecież w końcu kiedyś do tego zgromadzenia ogólnego dojdzie i wybór pięciu kandydatów nadal będzie możliwy. Reszta należeć będzie i tak do prezydenta.

Nie obawia się pan tego, co zastanie w Sądzie Najwyższym w maju?

To prawda, obawiam się tych zmian. Nie chodzi jednak o moje osobiste obawy. Wystarczy spojrzeć na efekt zmian, które mamy już za sobą. Nic dobrego z nich nie wyszło. Sądy pracują wolniej i nie myślę tu o obecnej sytuacji, ale dużo wcześniejszej. Zaufanie do sądów i ich autorytet spadły. I nie jest to wina środowiska, tylko celowe działanie. Obserwuję pełno frustracji, animozji, tworzą się korpopodziały.

A pierwsza prezes, odchodząc z Sądu Najwyższego, wyznaczy swojego następcę zastępcę?

Myślę, że nie.

Pewnie na tzw. giełdzie padają jakieś nazwiska kandydatów na urząd komisarza, którego wyznaczy prezydent? W takich sprawach korytarze nie milczą. Zresztą ta giełda trwa już od miesięcy.

Padają trzy nazwiska. Od miesięcy te same.

Sędziowie, którzy do tej pory mocno wspierali SN w walce o praworządność, dziś mówią, że pierwsza prezes wywiesiła białą flagę i pozwala na przejęcie Sądu Najwyższego.

Moim zdaniem nie było żadnej białej flagi ani zgody na przejęcie. To raczej bezsilność. Choć z drugiej strony trudno zrozumieć sędziów, którzy piszą pozwy podważające status sędziów Izby Dyscyplinarnej oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych i wymagają od pierwszej prezes określonego zachowania. Przecież ona sama tych pozwów nie rozpoznaje. Czy oczekują, że prezes wyznaczy sędziów do ich rozpoznania, a może nawet poleci uwzględnić pozwy? Jestem pewien, że nie.

To co teraz, w najbliższych dniach, tygodniach czeka SN?

Do końca nikt nie wie. Dużo będzie zależało od tego, kto do SN przyjdzie, i na kiedy wyznaczy zgromadzenie ogólne. Nie ma jednak co ukrywać, że sytuacja w SN będzie się zmieniała. Sędziowie, tzw. starzy, stopniowo będą odchodzić w stan spoczynku. W ich miejsce pojawią się nowi. Jacy? Pokaże czas.

Nie obawia się pan, że Sąd Najwyższy podzieli los Trybunału Konstytucyjnego?

Tego obawiam się najbardziej. Być może w tych najważniejszych z różnych względów sprawach orzekać będą „zaufane" izby, sędziowie. A reszta będzie robić swoje nudne, codzienne sprawy.

A jak pan ocenia ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał uchwałę, w której podejmowaniu pan też brał udział, za niezgodną z konstytucją...

Absolutnie się z nim nie zgadzam. Uważam, że Trybunał wydał orzeczenie na wyraźne polityczne zamówienie.

Sędzia Krystyna Pawłowicz, sprawozdawca w tej sprawie, pana nie przekonała? W uzasadnieniu mówiła, że „Sąd Najwyższy wszedł w prawo ustawodawcy, naruszył kompetencje Sejmu. (...) Władzę ustawodawczą pełnią w Polsce Sejm i Senat. Sędziowie są niezawiśli i podlegają tylko konstytucji i ustawom".

Ani sędzia Krystyna Pawłowicz, ani sędzia Stanisław Piotrowicz mnie nie przekonali. Takich jak ja nieprzekonanych są tysiące, a pewnie nawet i więcej obywateli. Do mnie przemówiły trzy zdania odrębne, które się w tej sprawie pojawiły.

Nawet w czasach pandemii koronawirusa atmosfera wokół Sądu Najwyższego nie przestaje być gorąca... Mówi się, że tym razem nie za sprawą tzw. nowych sędziów, tylko tych, którzy do tej pory stali na straży praworządności i walczyli o niezależny Sąd Najwyższy.

Rzeczywiście tak jest. Spotykamy się z zarzutami bierności. Uważam, że są niesprawiedliwe. Na obecną sytuację niewątpliwie wpływ ma fakt, że 30 kwietnia pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf kończy kadencję. To ostatni tydzień jej pracy i wydaje się, że jest to koniec pewnego rozdziału historii Sądu Najwyższego. Z chwilą objęcia funkcji pierwszego prezesa przez sędziego wybranego przez prezydenta SN może stać się w większym stopniu organem spełniającym oczekiwania obecnej władzy. A to nie będzie miało już nic wspólnego z wymierzaniem sprawiedliwości. Z czasem zmieni się też postrzeganie SN przez społeczeństwo i sędziów. Prezes Gersdorf była i jest twarzą obrony wartości fundamentalnych dla sądów. W niedalekiej przyszłości może to już nie być tak eksponowane.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO