Sędzia Kamil Zaradkiewicz zarządził jawność obrad, by każdy obywatel mógł je śledzić, ale same głosowania – na wniosek tzw. starych sędziów z Izby Karnej – są tajnie. To dysonans w transparentności działania konstytucyjnego organu. Mamy do czynienia z działaniami wyraźnie obstrukcyjnymi. Niektórzy starzy sędziowie kwestionują np. prawo do ponownego zgłoszenia tego samego kandydata do komisji skrutacyjnej, a przecież ani z ustawy, ani z regulaminu to nie wynika.
Czy zachowanie blokującej większości to puryzm prawny czy strajk włoski, w sądach zwany sztuczkami adwokackimi?
Zdecydowanie bardziej przypomina to strajk włoski. O puryzmie prawnym moim zdaniem mowy być nie może. Po pierwsze, przepisy nie regulują wyraźnie kwestii powoływania komisji skrutacyjnej, więc sprawa pozostaje w gestii przewodniczącego zgromadzenia, zresztą nie podejmuje on żadnych arbitralnych decyzji i konsultuje je. Sama propozycja powołania „komisji do powołania komisji” wyszła od sędziów Izby Karnej – tak samo jak propozycja odstąpienia od zasady jawnego głosowania i utajnienia głosowań w wyborach do komisji.
Czy ta obstrukcja ma widocznych liderów?
Tak, wyłoniła się grupa czterech–pięciu bardzo aktywnych sędziów, którzy zasypują przewodniczącego pisemnymi wnioskami formalnymi, które można było z powodzeniem złożyć z wyprzedzeniem. Czy są motorem działań obstrukcyjnych? Nie wiem.
A jak sobie daje radę sędzia Zaradkiewicz, wykonujący obowiązki pierwszego prezesa SN i przewodniczącego zgromadzenia?