Kulisy decyzji Gowina mają podłoże polityczne. – Premier postawił przed ministrem zadanie usprawnienia pracy wymiaru sprawiedliwości. Nie da się tego wykonać, jeśli praktycznie od początku urzędowania zaczęłoby się wojnę z sędziami i prokuratorami – mówi „Rz" wpływowy polityk Platformy Obywatelskiej.
Tym bardziej że, jak sprawdziliśmy w poprzedniej kadencji rządu, w resorcie nie pracowano nad żadnym z projektów zmieniających zasady stanu spoczynku sędziów i prokuratorów. Dlatego szanse na przeprowadzenie zmian w prawie do połowy przyszłego roku, jak zapowiadano, były i tak minimalne.
– W tej sytuacji trudno się dziwić, że minister Jarosław Gowin postanowił zrezygnować z tego pomysłu – podkreśla polityk PO.
– Po raz kolejny okazało się, że premier w exposé rzucał słowa na wiatr – komentuje poseł PiS Łukasz Zbonikowski z Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. – Miało być zaciskanie pasa przez wszystkich, a bardzo szybko rząd dezerteruje przed niezwykle wpływową grupą zawodową. Za kryzys tak jak zawsze zapłacą najubożsi Polacy – dodaje.
Sami zainteresowani mają inny pogląd na sprawę.
– To krok w dobrym kierunku – chwali ustępstwo Gowina prokurator Jacek Sała, wiceszef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP. I od razu przypomina o innym postulacie swojego środowiska: – Mam nadzieję, że w ślady ministra sprawiedliwości pójdzie minister finansów i przywrócona zostanie waloryzacja pensji sędziów i prokuratorów.