Jeszcze na początku kwietnia w sądach powszechnych w kraju na umowach cywilnoprawnych (umowy-zlecenia i o działo) zatrudnionych było ok. 1,6 tys. osób. W ten sposób prezesi sądów łatali braki kadrowe. To najczęściej osoby, które zajmowały się prostymi czynnościami sądowymi wspierającymi pracę sekretariatu: kserowaniem, porządkowaniem, układaniem i zszywaniem akt czy roznoszeniem korespondencji. A także osoby, które sądy zatrudniały do prac porządkowych, doraźnych remontów i konserwacji oraz utrzymania sieci informatycznej w sądach. Pracowali za najniższe stawki, na granicy płacy minimalnej. Niektórzy, tak jak w lubelskich sądach rejonowych, aby dostać pracę, musieli stanąć do przetargu zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych, np. wpłacając wadium i konkurując z innymi ceną usług.
W niektórych sądach, np. SR w Hrubieszowie, na umowy-zlecenia byli zatrudniani także pracownicy świadczący pracę na połówkach etatów.
Teraz do końca kwietnia osoby zatrudnione wyłącznie na umowach-zleceniach muszą rozstać się z pracą w sądach. Ministerstwo Sprawiedliwości uzasadnia to ustawą okołobudżetową, która ograniczyła limit wydatków.
Dyscyplina budżetowa
- Sądy zmuszone są do ograniczenia wydatków na umowy- zlecenia i o dzieło do poziomu z roku 2011, przy czym działania w tym zakresie nie mają na celu uzyskania oszczędności, a jedynie niedopuszczenie do wzrostu wydatków ponad wielkość wynikającą z budżetu na rok 2011 – wyjaśnia Joanna Dębek z MS.
– W maju na ten cel zostało nam 5 tys. zł. Nie byłoby za co opłacić zleceniobiorców. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że tak będzie, nie organizowalibyśmy przetargów – mówi Krzysztof Tracz, wiceprezes SR w Zamościu, który wypowiedział umowy 13 osobom. W dwóch SR Lublin-Wschód i Lublin-Zachód pracę straciło niemal 50 osób, większość miała umowy podpisane do końca roku. Z dziesięcioma pracownikami musiał się rozstać prezes SR Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu.
– Myślę, że to będzie miało fatalny wpływ na funkcjonowanie sądu. Obawiam się, że może nastąpić ograniczenie bieżących zadań sądu. Mamy lokalizację w czterech różnych miejscach, te osoby odpowiadały choćby za komunikację – mówi sędzia Piotr Gerke, prezes SR Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu.
– Jestem pełen obaw o szybkość rozpoznawania spraw. Co roku zwiększa się nam zakres obowiązków, a od lat nie otrzymaliśmy żadnego wzmocnienia kadrowego – wtóruje sędzia Andrzej Lachowski, prezes SR w Hrubieszowie, który wypowiedział dziewięć umów i rozstał się z czterema pracownikami.