Chodzi o nowelizację ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, której podpisania w marcu 2015 r. odmówił prezydent Bronisław Komorowski i którą skierował do Trybunału Konstytucyjnego. Z decyzją prezydenta zgadzali się wówczas sędziowie, Krajowa Rada Sądownictwa, podobnie jak sędziowskie stowarzyszenia; zaapelowały nawet do prezydenta, by podpisu pod nowelą nie składał. Tak też się stało. W ocenie prezydenta niekonstytucyjne są te rozwiązania, które oznaczają, że administracja i urzędnicy uzyskują wgląd w dokumenty przebiegu procesu sądowego, a więc także w informacje dotyczące kwestii dla obywatela osobistych. Drugi zarzut dotyczy faktu, że minister sprawiedliwości może żądać od prezesa sądu apelacyjnego, gdy jest to konieczne do weryfikacji czynności podejmowanych w ramach wewnętrznego nadzoru administracyjnego, także przesłania akt spraw sądowych w toku (czyli takich, które jeszcze trwają). To zdaniem prezydenta przepis nie tylko niebezpieczny, ale i niekonstytucyjny.