Z Trybunału Konstytucyjnego odeszła Julia Przyłębska. Jest już jednak jej następca. Prezydent powołał w poniedziałek na prezesa TK Bogdana Święczkowskiego, byłego prokuratora krajowego i prawą rękę Zbigniewa Ziobry. Czy spodziewał się pan tego?
Zgromadzenie Ogólne sędziów TK przedstawiło prezydentowi dwóch kandydatów, więc częściowo się tego spodziewałem. Żaden z nich nie jest osobą, którą chętnie widziałbym na stanowisku prezesa TK. Niezależnie od tego krytycznie oceniam wybór dokonany przez prezydenta. Pierwszy raz na czele Trybunału stanie bowiem osoba, która nie tylko może mieć problem z zachowaniem standardów niezależności i apolityczności, ale jest postrzegana publicznie jako „polityczny fajter”. To bardzo zły prognostyk.
Czytaj więcej
Na czele Trybunału Konstytucyjnego stanie Bogdan Święczkowski. Prezydent powołał go w poniedziałek na nowego prezesa Trybunału w miejsce kończącej kadencję Julii Przyłębskiej.
Co czeka Trybunał pod wodzą Bogdana Święczkowskiego? W którą stronę będzie zmierzał?
Analiza dotychczasowej kariery zawodowej pana Święczkowskiego, którą znam z doniesień publicznych, nastraja mnie pesymistycznie. Niestety nie widzę szans na przywrócenie niezależności i apolityczności Trybunału. Spodziewam się raczej, że zmiany pójdą w przeciwnym kierunku. Sądzę, że w TK może być więcej twardej, bezwzględnej polityki, na którą w tym organie w ogóle nie ma miejsca. Nie oznacza to nic dobrego. Dostrzegam ryzyko, że TK w sprawach ważnych dla obywateli będzie nadal milczał, a w sprawach gorących politycznie będzie wypowiadał się nadaktywnie. Utrudni to proces przywracania praworządności w Trybunale. Oczywiście wszystko jest w rękach sędziego Święczkowskiego. Zobaczymy, czy te prognozy się sprawdzą.