Chodzi o postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy z 17 sierpnia (ukazało się w Monitorze Polskim 27 sierpnia, pozycja 799), w którym wyznaczono sędziego SN Krzysztofa Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej SN (we wrześniu kończy się kadencja obecnej prezes Joanny Misztal-Koneckiej). Na postanowieniu widnieje podpis (kontrasygnata) premiera Donalda Tuska.
W środę na konferencji prasowej premier przyznał, że kontrasygnata jest wynikiem pomyłki urzędnika odpowiedzialnego za przygotowanie do podpisywania dokumentów dla premiera. Chodzi o Macieja Berka, szefa Rządowego Centrum Legislacji. Premier powiedział, że do tej sytuacji nie powinno dojść, ale bagatelizował skutki pomyłki.
- Ja zdaje sobie sprawę z wagi tego błędu, choć praktyczne konsekwencje tego błędu nie są jakoś nadmiernie istotne. Sam podpis nie powoduje jakichś zasadniczych zmian w procedurze i nie zatrzymałby tego negatywnego procesu awansów neosędziów. Do tego potrzebne są inne decyzje, ustawowe. Do tego potrzebny jest nowy prezydent – oświadczył Tusk.
Czytaj więcej
Donald Tusk twierdzi, że nie został poinformowany o tym, że wskazana w postanowieniu osoba jest neosędzią. Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów oddał się do dyspozycji premiera. Dymisji nie będzie.
„W państwie prawa decyzje władz powinny być roztropne"
Decyzja Tuska wywołała niezadowolenie części środowisk sędziowskich, krytycznych wobec reformy wymiaru sprawiedliwości przeprowadzonej przez PiS. Tuska skrytykował m.in. sędziowie SN Włodzimierz Wróbel i Michał Laskowski, prezes Stowarzyszenia Iustitia Krystian Markiewicz, prof. Ewa Łętowska i prof. Marek Safjan.