Od kilku dni Ministerstwo Sprawiedliwości intensywnie informuje - w komunikatach, w mediach - o trwającej wymianie kadr w polskich sądach. Skąd ta ofensywa informacyjna?
Wynika to z kalendarza. Pół roku temu Minister Sprawiedliwości przystąpił do procedury zmiany prezesów sądów, to podsumowanie, które prezentujemy, jest teraz naturalne. Dotyczy to tych przypadków, w których poprzedni Minister Sprawiedliwości odwołał prezesów sądów za pośrednictwem faksów, a następnie arbitralnie, bez konsultacji z samorządem sędziowskim wskazał ich następców.
Czytaj więcej
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar podczas dotychczasowego pełnienia swojej funkcji wszczął 79...
Mam wrażenie, że te działania MS są związane z krytyczną oceną tempa zmian kadrowych w polskich sądach, którą wystawił ministerstwu niedawno prezes największego stowarzyszenia sędziowskiego Iustitia. W wywiadzie dla portalu Onet Krystian Markiewicz nie przebierał w słowach: „Jest złość, rozczarowanie i rozgoryczenie; gigantyczny moloch ministerialny działa w żółwim tempie”. Czy zgadza się Pani z tą oceną?
Nie zgadzam się z tą oceną. Robimy co w naszej mocy i wykorzystujemy każdą możliwość, żeby wprowadzać zmiany w każdej sferze funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, zgodnie z obowiązującymi przepisami. A musimy pamiętać, że działamy w trudnych warunkach, w oparciu o przepisy wprowadzone przez naszych poprzedników. Poza tym, wszelkie próby stanowczych działań legislacyjnych są mało prawdopodobne do zrealizowania, ponieważ pan prezydent za pośrednictwem swoich współpracowników deklaruje, że będzie te propozycje zmian wetował. Z chwilą rozpoczęcia mojej delegacji do MS przestałam być członkiem Iustitii, żeby uniknąć konfliktu interesów. Rozumiem oczekiwania sędziów. Niewykluczone, że gdybym była nadal orzekającym sędzią to też oczekiwałabym szybkich zmian i poprawy warunków mojej codziennej pracy.