Ta dość nieoczywista uwaga padła z ust sędziego SN Dawida Miąsika, przewodniczącego składu orzekającego, który rozpoznawał jeden z takich przypadków.
Dotyczył on wspólnika spółki z o.o., który był w niej zatrudniony od 2011 r. na umowie o pracę na stanowisku wiceprezesa zarządu. Firma działała dobrze, do czasu. Początkowo zaczęła przynosić straty, a ostatecznie jej działalność całkowicie zamarła. To jednak nie przeszkadzało w podpisaniu w styczniu 2016 r. aneksu do umowy, na podstawie którego wspomniany wspólnik z wiceprezesa stał się dyrektorem handlowym. Jednocześnie przez większość czasu korzystał on ze świadczeń z ubezpieczenia społecznego. W takim wypadku ZUS zakwestionował zatrudnienie pracownicze. Jak bowiem tłumaczył, aneksowana w 2016 r. umowa została de facto rozwiązana i zastąpiona już umową pozorną. Zdaniem organu rentowego obie strony dobrze wiedziały, że ze względu na kondycję spółki nie będzie ona wykonywana.
Skargę kasacyjną w tym przypadku skierował organ rentowy. Z kolei SN uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Czytaj więcej
Comiesięczne wystawianie rachunku franczyzowego – i nic ponad to – nie oznacza prowadzenia działalności, a jedynie czynności formalne. Dzięki temu świadczenie od ZUS nie przepada.
Sędzia sprawozdawca Józef Iwulski w ustnych motywach rozstrzygnięcia przyznał, że Sąd Najwyższy zaczyna być świadomy, że przy pomocy różnego rodzaju forteli związanych z zatrudnieniem pracowniczym dochodzi de facto do nadużywania świadczeń z ubezpieczenia społecznego. – Są przypadki, niestety, coraz częstsze, kiedy to działalność gospodarcza służy jedynie pobieraniu zasiłków – mówił.