Od 15 marca 2020 r. sytuacja polskich sądów bardzo się zmieniła. Najpierw załatwiały tylko sprawy pilne. Z czasem wracały do orzekania na większą skalę. Nie ominęły ich jednak zakażenia i kwarantanny, które wyłączały z pracy nawet całe wydziały. Średnio ok. 10 proc pracowników było nieobecnych. Oficjalnie nie wiadomo, ile spraw wpłynęło w tym roku do sądu. Michał Romanowski, wiceminister sprawiedliwości, w odpowiedzi na poselską interpelację odpowiada, że dane statystyczne za pierwsze półrocze będą dostępne później. Powód? Kwarantanna i praca zdalna urzędników w Ministerstwie Sprawiedliwości.
W 2019 r. do sądów wpłynęło ok. 17 mln spraw. Średnio każdego roku przybywa ich ok. 500 tys. Dziś sądy odwoławcze działają sprawniej niż przed rokiem. W najgorszej sytuacji są sądy rejonowe. Ubyło spraw rozwodowych, ale nie do opanowania jest liczba spraw frankowych.
Wyniki nawet lepsze
Ryszard Sadlik, prezes Sądu Okręgowego w Kielcach, ocenia dziś kondycję swego sądu jako niezłą.
Czytaj także: Druga fala epidemii koronawirusa uderza w polskie sądy
– Wyniki orzecznicze po tych 11 miesiącach w zestawieniu z tymi za cały 2019 r. mamy nawet lepsze. Oczywiście globalnie, bo są rodzaje spraw z którymi są problemy – mówi „Rz". I tak, z ośmiu wydziałów SO w Kielcach w 2020 r. w siedmiu, np. wydziale karnym, odnotowano lepsze opanowanie wpływu. Gorzej, jak podaje prezes, jest w pierwszej instancji w wydziale cywilnym.