Sędzia odniosła się w swojej wypowiedzi do oceny polityków, ale także całych instytucji europejskich jakoby obecnie funkcjonująca Krajowa Rada Sądownictwa była organem powołanym wadliwie, a nawet nielegalnym - jedynym organem uprawnionym do wiążącej oceny konstytucyjności ustawy jest Trybunał Konstytucyjny, a Konstytucja nie precyzuje w jaki sposób sędziowscy członkowie KRS mają być wybierani. Prezes SO oceniła również, że w aktualnym kształcie prowadzoy przez nią organ jest bardziej zgodny z duchem Konstytucji.
KRS w jej oczach nie jest elementem władzy sądowniczej, ponieważ nie jest sądem, ale jej zadaniem jest jednak udział w procedurze nominacji sędziów. W ten sposób tworzy tzw. trzecią władzę. Sama Rada ma być miejscem spotkań ludzi o różnym doświadczeniu, zarówno sędziów jak i polityków. Kolejnym argumentem dla aktualnej KRS ma być natomiast to, że w "starych demokracjach" istnieje przeświadczenie, że władza sądownicza nie może wybierać się sama.
W ten sposób, zagraniczne organy otrzymują autonomię i niezależność dopiero po ich wyborze, jednak "praworządności nie decyduje to, czy sędziowie są wybrani przez sędziów wybranych przez sędziów, tylko zupełnie inne kwestie".
Przewodnicząca podkreślila również, że obecnie podejmowane decyzje pozostały jedynie w rękach polityków, prawnicy przedstawili już swoje racje i nie mają już wpływu na ostateczne wybory. Przyznała jednak, że podczas wprowadzania reform w sądownictwie popełniono błędy, jednym z nich miało być straszenie sędziów Izbą Dyscyplinarną, tym że będą za "nic" podciągani do odpowiedzialności, a to mogło spowodać swego rodzaju blokadę psychologiczną sędziów do zmian.
Pawełczyk-Woicka wskazała, że Krajowa Rada Sądownictwa nie jest przedmiotem sporu między Warszawą a Brukselą.