Polskie sądy już od ponad roku mogą przeprowadzać rozprawy zdalne. Uprawnia je do tego ustawa covidowa z 2 marca 2020 r. Prawnicy pytani o negatywne aspekty e-rozpraw wskazują przede wszystkim na problem wykluczenia cyfrowego, który wciąż dotyka dużej części Polaków, ale także na ograniczoną możliwość wnikliwej analizy sądowej czy utrudnienia związane z przebiegiem procesów.
– Przesłuchiwanie świadka przypomina zdalne egzaminowanie studentów. Po drugiej stronie komputera może siedzieć np. znajomy czy pełnomocnik i „podpowiadać". Utrudnione jest dotarcie do prawdy, przesłuchania są niewiarygodne – mówi „Rz" Piotr Pomianowski, dr hab. nauk prawnych oraz ekspert od organizacji wymiaru sprawiedliwości. Jego zdaniem na takich rozwiązaniach cierpi też powaga sądu.
– Rozprawa to pewna uroczystość, manifestacja prawa. Jeśli to wszystko odbywa się na stoliku w łazience czy jakimkolwiek miejscu w domu, te elementy nie istnieją – komentuje.
Czytaj więcej:
Mniej sceptyczny jest adw. Marcin Ciemiński, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji UW oraz partner w Kancelarii Clifford Chance, która wspólnie z Helsińską Fundacją Praw Człowieka stworzyła niedawno raport o nowych technologiach w sądownictwie.