System wynagradzania trzeciej władzy jest skomplikowany, niejasny i w dodatku oddany w ręce dwu pozostałych konstytucyjnych władz: ustawodawczej i wykonawczej. Sędziowie chcą jego zmiany.
Sędzia otrzymuje wielokrotność kwoty bazowej ustalanej przez Sejm w ustawie budżetowej. Kwoty te – jak stanowi ustawa o ustroju sądów powszechnych – są corocznie waloryzowane średniorocznym wskaźnikiem wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej. Wynagrodzenie sędziego zależy od jego stażu i funkcji, a w stawce podstawowej wynosi co najmniej 120 proc. wynagrodzenia na stanowisku bezpośrednio niższym i z upływem czasu rośnie. Jest też dodatek za długoletnią pracę wypłacany od szóstego roku pracy. Stawki podstawowe i stawki dodatku funkcyjnego określa w rozporządzeniu prezydent RP i to od niego w praktyce zależy poziom wynagrodzenia sędziego.
W kilkudziesięciu pytaniach prawnych skierowanych do TK – głównie przez wydziały pracy i ubezpieczeń społecznych sądów grodzkich i rejonowych, m.in. z Łodzi, Wrocławia, Warszawy, Bełchatowa, Torunia – zakwestionowano zarówno same zasady wynagradzania ustalone w ustawie o u.s.p., jak i ich realizację w ustawach budżetowych i rozporządzeniach głowy państwa.
Powtarzają się w nich te same zarzuty dotyczące stanu prawnego i argumenty, które znalazły się zresztą również w skierowanym ostatnio do TK wniosku Krajowej Rady Sądownictwa (pisaliśmy o tym: „Sędziowie idą do Trybunału po podwyżki”, „Rz” z 13 lipca).
Zarówno KRS, jak i autorzy pytań prawnych do TK twierdzą, że system wynagradzania sług Temidy nie zdał egzaminu, bo nie zagwarantował utrzymania zapisanego w konstytucji poziomu wynagrodzenia „odpowiadającego godności urzędu oraz zakresowi obowiązków sędziowskich”. A poziom ten, jak podkreślają, ma znaczący wpływ na niezależność i niezawisłość sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem sędziowskie zarobki relatywnie spadają i nie nadążają za rozwijającą się gospodarką oraz poziomem wynagrodzeń w kraju – piszą do TK.