Stwierdzam z satysfakcją, że sądy reagują na bezczynność urzędów. Potrzebne okazały się sygnalizacje kierowane przez sądy do organów nadzorczych. Moim zdaniem jednak system ochrony obywatela w postępowaniach sądowoadministracyjnych nie jest w przepisach wystarczająco uregulowany. Skutki finansowe orzeczonych grzywien ponosi Skarb Państwa, a nie osoby, które faktycznie zawiniły. Na tle kilkudziesięciu tysięcy spraw rozpoznawanych corocznie przez sądy administracyjne liczba orzeczonych grzywien jest marginalna. Sprawy, w których mamy do czynienia z bezczynnością urzędów, są bardzo uciążliwe dla obywateli. I tu już skarg jest więcej. W 2007 r. wpłynęło do sądów administracyjnych 2418 skarg na bezczynność, a od 1 stycznia do 31 sierpnia 2008 r. – 1987. Przybyło także skarg uwzględnionych, z 9,6 proc. do 12 proc.
[b]Gdzie jest ich najwięcej?[/b]
W 2004 r. największy wskaźnik uwzględnionych skarg dotyczył podatków i innych świadczeń pieniężnych, a w drugiej kolejności wywłaszczeń i zwrotów nieruchomości. W 2005 r. na pierwszy plan zaczęły się wysuwać sprawy budowlane, nadzoru budowlanego i gospodarki mieniem komunalnym. I tak już pozostało również w 2006 i 2007 r. Oznacza to, że właśnie to jest słaby punkt administracji. Być może to nie tylko kwestia opieszałości urzędów, ale także charakteru tych spraw, bo nieraz nie da się ich szybciej załatwić. Wiele jednak mówi, że właśnie w tych rodzajach spraw największy jest odsetek uwzględnionych skarg na bezczynność. Z 249 skarg rozpoznawanych w 2007 r. sądy uwzględniły 43, czyli ponad 17 proc. Na dalszy plan zeszły natomiast podatki.
[b]W czym najczęściej przejawia się bezczynność?[/b]
Dochodzi do niej w dwóch sytuacjach. Kiedy obywatel nie może doczekać się decyzji oraz w trakcie postępowania administracyjnego. Często urzędy wykonują jakieś pozorne czynności, żądając dostarczenia kolejnych dokumentów. W ten sposób ukrywają swoją bezczynność. Na przykład wojewoda dolnośląski co jakiś czas żądał nowego pisma, a sprawa toczyła się już cztery lata. W 2006 r. odnotowaliśmy sprawę, w której państwowy inspektor sanitarny w Kielcach rozpoznał odwołanie od decyzji I instancji o niestwierdzeniu choroby zawodowej po upływie trzech lat i dziewięciu miesięcy. W 2007 r. minister pracy i polityki społecznej nie reagował na wezwania sądu, by nadesłał oryginał skargi i zaskarżonej decyzji. Na kolejne wezwanie odpowiedział, że akta zostały zagubione przez byłego pracownika. Sąd wymierzył mu za to grzywnę 2500 zł. Prezes WSA w Warszawie poinformował premiera o bezczynności ministra, a w kolejnym piśmie o niewykonaniu przez ministra pracy i polityki społecznej kilku wyroków sądu.
[b]Jakie prawne środki ma obywatel, który nie może się doczekać załatwienia swojej sprawy?[/b]