Andrzej Rzepliński, prezes Trybunału Konstytucyjnego, złożył wczoraj Sejmowi doroczną informację o istotnych problemach wynikających z działalności Trybunału.
W 2010 r. do Trybunału wpłynęło 455 spraw (440 w 2009 r.), z których tylko 44, a więc 11 proc., przekazano do merytorycznego rozpoznania. W nieco ponad połowie wyroków uznał niekonstytucyjność przynajmniej jednego z zaskarżonych przepisów. 2010 r. był też kolejnym rokiem, w którym zmalały zaległości.
Wśród najważniejszych spraw prezes Trybunału wymienił rozpatrywaną w pełnym składzie sprawę traktatu lizbońskiego. Stwierdzając jego konstytucyjność, Trybunał podkreślił, że przekazanie kompetencji UE nie może prowadzić do tego, by państwo nie mogło funkcjonować suwerennie i demokratycznie. Jako głównych partnerów Trybunału (w dziedzinie konstytucyjności prawa) wymienił sądy, które w formie pytań prawnych inicjują wiele istotnych spraw.
Na sądy oddziałują (obok oczywiście wyroków, gdyż te są najważniejsze) orzeczenia sygnalizacyjne, w których wskazywano m.in. na niedociągnięcia w sferze zabezpieczeń socjalnych czy stosowaniu technik operacyjnych przez służby specjalne, jak też nieodpowiadające konstytucyjnym standardom umieszczenie części tych regulacji w aktach wykonawczych zamiast w ustawie.
Mówił też prof. Rzepliński o poprawiającym się procesie dostosowania prawa do wyroków i wskazań Trybunału, w czym duża rola Senatu, ale prezes Trybunału zaznaczył, że głównym odpowiedzialnym za stan prawa jest Sejm.