Ustawa o okręgach sądowych sądów powszechnych, będąca efektem wielkiego społecznego sprzeciwu wobec likwidacji 79 sądów dokonanej przez byłego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, jest obecnie w rękach Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, który prowadzi w tej sprawie konsultacje.
W tej sprawie zareagowało również Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia", które w apelu skierowanym do prezydenta podkreśliło, że już dziś wiadomo, że decyzja o reformie sądownictwa nie dała żadnych pozytywnych rezultatów. Nie przyspieszyła postępowań, a wręcz przeciwnie - zatrzymała na wiele dni normalne funkcjonowanie zniesionych sądów. Utrudniła życie obywatelom, ponieważ w wydziałach zamiejscowych sądów nie ma wszystkich jednostek, które są niezbędne, np. kas i księgowości, w których dokonuje się rozliczeń z sądem, a przede wszystkim prezesów, którzy mogliby w razie potrzeby podjąć interwencję i do których obywatel może udać się na skargę. Utrudniła zarządzanie sądami, jako że sprawne kierowanie częścią sądu położoną w mieście oddalonym o wiele kilometrów jest niemożliwe. Zwiększyła też znacznie wydatki na sądownictwo: nie tylko jednorazowe, związane z czynnościami znoszącymi sądy, ale i bieżące. Nie zlikwidowała żadnych sędziowskich stanowisk funkcyjnych, gdyż byli prezesi sądów są obecnie przewodniczącymi wydziałów i pobierają tylko nieznacznie mniejsze od dotychczasowych dodatki funkcyjne. Utworzyła za to kilkadziesiąt stanowisk dyrektorów sądów, wysoko opłacanych i powoływanych przez Ministra Sprawiedliwości.
- Społeczeństwo zareagowało jednak na to wielką inicjatywą podjętą w celu obrony władzy sądowniczej. Słusznie dostrzegło w zniesieniu sądów degradację lokalnych społeczności, a wreszcie wstęp do likwidacji powiatów - podkreśliła Iustitia. I dodała, że Stowarzyszenie włączyło się do prac dopiero na ich ostatnim etapie, gdy projekt ustawy był niemal gotowy.
Zdaniem Iustitii, oczywiste jest, że zniesienie sądów dotyka również sędziów. Budzi zasadnicze wątpliwości konstytucyjne, bo prowadzi do nieuprawnionego ustawą przeniesienia kilkuset sędziów do innych sądów. Minister chciał wprowadzić zasadę dowolnego przerzucania sędziów z dnia na dzień z miasta do miasta, co jest zjawiskiem niespotykanym w żadnej służbie publicznej. Tymczasem konstytucja zapewnia sędziom nieprzenaszalność jako istotną gwarancję niezawisłości. Do wyznaczania sędziemu miejsca służbowego uprawniony jest tylko prezydent. W innych wypadkach wolno, w zgodzie z konstytucją, przenosić sędziów jedynie na mocy orzeczeń sądów dyscyplinarnych opartych na ustawie lub też za zgodą samych sędziów. Zniesienie sądów zaś sprawiło, że były minister sprawiedliwości przyznał sobie sam prawo zmieniania decyzji prezydenta. Większość sędziów zaskarżyła jego decyzje do Sądu Najwyższego, angażując szeroko ten sąd, co też jest ujemnym skutkiem reformy. Trybunał Konstytucyjny będzie się musiał zająć tą kwestią na wniosek Sądu Najwyższego i nie wiadomo, jakie zapadnie rozstrzygnięcie i jakie będą jego skutki. Przywrócenie zniesionych sądów problem ten rozwiąże.
Jak podkreślają sędziowie, prezydent wielokrotnie publicznie prezentował krytyczną ocenę rozwiązań zawartych w ustawie o okręgach sądowych sądów powszechnych. - Oczywiste jest, że ustawa ta nie jest rozwiązaniem idealnym. Jednakże skoro nie udało się innymi metodami powstrzymać byłego ministra sprawiedliwości od arbitralnego narzucenia społeczeństwu swojej reformy, Polacy zareagowali obywatelskim projektem ustawy. Nie zamyka on możliwości innych rozwiązań. Podpisanie ustawy spowoduje przywrócenie zniesionych sądów zgodnie z wolą społeczeństwa, a następnie umożliwi podjęcie, nawet natychmiast, prac nad innym rozwiązaniem - być może zbliżonym do tego, jakie jest zastosowane w przypadku sądów administracyjnych, które w przeciwieństwie do sądów powszechnych cieszą się w Polsce prawdziwą niezależnością i naprawdę stanowią Trzecią Władzę - dodają.