W sklepiku z prasą
Od początku ubiegłego roku nastąpiła znana wszystkim zainteresowanym zmiana. Mój urząd pocztowy w Lublinie został zastąpiony przez POK InPost mieszczący się w sklepiku z prasą i innymi artykułami.
O dyskomforcie związanym z odbieraniem przesyłek w miejscu, gdzie wydawanie przesyłek ma charakter uboczny (widziałem punkt odbioru w kiosku Ruchu, sklepie, zakładzie fotograficznym, biurze rachunkowo-księgowym, agencji SKOK), napisano już wiele. Dużo zależy od indywidualnego podejścia osoby wydającej przesyłki, jej świadomości prawnej i zwyczajnej kultury osobistej. Ja osobiście nie mam powodu się skarżyć.
Chciałbym jednak poświęcić więcej uwagi prawnym elementom doręczania korespondencji przez przedstawicieli InPost i PGP. Celowo nie mówię, że pracowników, bo tajemnicą poliszynela jest zatrudnianie tych osób na umowy-zlecenia (cięcie kosztów), niskie wynagrodzenia i związana z tym poważna fluktuacja kadr uniemożliwiająca operowanie w rewirze, jak czynią to po latach doświadczeń etatowi listonosze Poczty Polskiej. I już mamy odpowiedź, dlaczego, przy niewątpliwym założeniu rentowności biznesu, ostatni przetarg wygrała PGP i InPost.
Do rzeczy. Zgodnie z art. 139 § 1 k.p.c. w razie niemożności osobistego doręczenia przesyłek w postępowaniu cywilnym (takich otrzymuję najwięcej) pismo przesłane za pośrednictwem operatora pocztowego w rozumieniu ustawy z 23 listopada 2012 r. – Prawo pocztowe należy złożyć w placówce pocztowej tego operatora, umieszczając zawiadomienie o tym (tzw. awizo) w drzwiach mieszkania adresata lub w oddawczej skrzynce pocztowej ze wskazaniem, gdzie i kiedy pismo pozostawiono, oraz z pouczeniem, że należy je odebrać w terminie siedmiu dni od dnia umieszczenia zawiadomienia. Po bezskutecznym upływie tego terminu awizowanie należy powtórzyć.
I tu pojawia się pierwszy problem. Racjonalny ustawodawca w celu zapewnienia uczestnikom postępowania sądowego stosownych gwarancji procesowych przewidział w art. 139 § 1 k.p.c. obowiązek dwukrotnego awizowania. Niestety, w moim przypadku obowiązek powtórnego awiza był notorycznie ignorowany. To nie jest tylko moja konstatacja. Od niejednego adwokata czy radcy prawnego, nie tylko w Lublinie, ale i np. w Warszawie, usłyszałem, że powtórne awizo dla nowego doręczyciela nie istnieje.
Sam sobie winien
Przez pierwsze półrocze 2014 r. nie dostałem ani jednego powtórnego awiza, gdy wystawione być powinno. Notabene pierwsze awiza nie były wystawiane na wzorze z rozporządzenia ministra sprawiedliwości regulującego te kwestie, tylko na druczkach firmowych InPostu używanych do innych przesyłek. Kilka przesyłek w ogóle nie były awizowanych, a dowiadywałem się o nich przypadkiem. Gdy rozmawiałem o tym z ówczesnym doręczycielem z InPostu (u mnie już się ten pan nie pojawia), najwyraźniej nie docierały do niego moje argumenty, bo przecież „awizo nie może zginąć". Racjonalny ustawodawca był innego zdania... Pomimo zaistnienia wielu sytuacji (urlopy, długotrwałe delegacje), gdy powtórne awizo powinno być wystawione, do wakacji 2014 r. zdarzyło się tak tylko – dosłownie – raz. Co istotne, na przesyłkach odbieranych przeze mnie po dacie, kiedy powtórne awizo powinno nastąpić, na kopercie znajdowała się stosowna adnotacja – każdorazowo (poza tym jednym razem) poświadczająca nieprawdę. Żeby oddać sprawiedliwość InPostowi, od jesieni ubiegłego roku sytuacja z powtórnym awizem zaczęła się poprawiać. Obecnie zazwyczaj się pojawia, ale nie jest to regułą.