Część z 265 asesorów, co do których Krajowa Rada Sądownictwa zgłosiła we wtorek sprzeciw wobec powołania na urząd, pisze już odwołania do Sądu Najwyższego. Czują się rozgoryczeni. Jeśli przegrają, zostaną z niczym. Czwartkowa decyzja rady nie poprawi też sytuacji wymiaru sprawiedliwości. Powód? Z ok. 700 wakatów, 265 asesorów miało wkrótce wejść na sale rozpraw i orzekać. Nie wejdzie.
Kto mówi prawdę
– To efekt błędu Ministerstwa Sprawiedliwości – zapewnia KRS. I dodaje, że nie neguje faktu, że w ww. grupie są ludzie zdolni i młodzi. Dla rady jednak kryteria formalne muszą być spełnione. O jakie braki chodzi? Po pierwsze – w przypadku większości kandydatów nie zostały przedstawione zaświadczenia lekarskie i psychologiczne. Po drugie – część zaświadczeń była przeterminowana (zostały wystawione wcześniej niż rok temu). I w końcu po trzecie – wśród powołanych znalazły się osoby, które miały na swoim koncie kolizję drogową lub mandaty za przekroczenie prędkości. Tyle rada.
Głos zabiera Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. – W aktach nie było żadnych braków ani błędów – twierdzi. Resort wyjaśnia też, że otrzymanie pełnej dokumentacji potwierdził 18 października 2017 r. sędzia Waldemar Żurek, rzecznik KRS. Zwraca też uwagę, że w przypadku braków dokumentów – zgodnie z art. 33 ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa – KRS powinna „zażądać osobistego stawiennictwa uczestnika postępowania lub złożenia przez niego pisemnych wyjaśnień, a także uzupełnienia materiałów sprawy". Tego jednak nie zrobiła.
Szkoła wesprze
W obronie asesorów stanęła także dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie. – Jest mi bardzo przykro – mówi Małgorzata Manowska, dyrektor KSSiP – że 265 osób stało się cywilnymi ofiarami jakiejś wojny prowadzonej przez KRS przeciwko ministrowi sprawiedliwości. Jej zdaniem nakręcona spirala wrogości spowodowała, że absolwenci Krajowej Szkoły, którym ustawodawca zapewnił możliwość odbywania aplikacji sędziowskiej, zostaną z niczym, jeśli Sąd Najwyższy podtrzyma decyzję KRS.
Rozgoryczeni i rozczarowani
A co o całej sprawie myślą asesorzy?