Moglibyśmy pracować bardziej wydajnie, rzadziej chodzić na zwolnienia chorobowe i łatwiej unikać wypadków przy pracy, gdybyśmy ograniczyli zawodowy stres. Przez niego firmy w Europie tracą dziesiątki miliardów euro rocznie.
Jak szacują eksperci z Instytutu Medycyny Pracy im. prof. Nofera, ze stresem jest związanych co najmniej 10 proc. kosztów zwolnień chorobowych i 40 proc. fluktuacji kadr. A w przypadku doświadczonego specjalisty koszt rotacji wynosi 100–200 proc. rocznego wynagrodzenia na danym stanowisku.
Stresujące antypatie
Co nas najbardziej stresuje? Według niedawnych badań IMP w Polsce obok bezpośredniego ryzyka utraty zdrowia i życia jest to zagrożenie zwolnieniem z pracy i nadmierna biurokracja w firmach. Każdą z tych stresogennych cech wskazuje ok. siedmiu na dziesięciu ankietowanych w badaniu, które objęło ponad 7,6 tys. doświadczonych pracowników z 15 branż, w ramach wspólnego projektu IMP i Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność".
Lista czynników zwiększających zawodowy stres jest jenak znacznie dłuższa. Większość Polaków uważa, że ma pracę wymagającą długotrwałej koncentracji uwagi i szybkiego reagowania oraz dyspozycyjności, która utrudnia równowagę między pracą a życiem prywatnym.
Jak twierdzi Andrzej Najmiec, psycholog z Centralnego Instytut Ochrony Pracy – Państwowego Instytutu Badawczego (CIOP-PIB), we współczesnym świecie, w którym mamy tak duże wsparcie techniczne, głównym powodem stresu są często inni ludzie – osobiste antypatie, rozgrywki czy mobbing. W jednym z zakładów robotnicy podkreślali, że ich poziom stresu podnosi szef , który nie traktuje załogi po ludzku i nawet nie mówi „dzień dobry", przychodząc do pracy.