Andrzej Stankiewicz: Platforma Obywatelska na fali. Prezydenta

Po wyjeździe Donalda Tuska to nie ?Ewa Kopacz, tylko prezydent Bronisław Komorowski ma szansę stać się ?prawdziwym liderem obozu władzy.

Publikacja: 05.09.2014 02:00

Donald Tusk potraktował prezydenta nieelegancko. Gdy premier składa dymisję, konstytucja daje prezydentowi prawo do wskazania następcy. A prezydent o wskazaniu Ewy Kopacz przez premiera i zarząd PO dowiedział się z mediów. Wbrew publicznym deklaracjom Tuska, prezydent został całkowicie odsunięty od wyboru nowego premiera.

Nie ma się co dziwić Komorowskiemu, który wystosował do Platformy mocny jak na jego standardy przekaz: – Rekomendacja zarządu PO nie jest wiążąca. Prezydent jest w tym zakresie zupełnie nieskrępowany, decyduje o tym konstytucja – oświadczył. I wyjechał na szczyt NATO, ostentacyjnie pokazując, że są sprawy ważniejsze od personalnych układanek Tuska.

Na razie to prężenie muskułów. Prezydent, choć niechętny kandydaturze Kopacz, nie bardzo ma wyjście i zapewne powierzy jej misję tworzenia rządu ?– potwierdzają to nasze rozmowy w Pałacu Prezydenckim. Jednak spieszyć się nie zamierza.

Jednocześnie widać, że Komorowski będzie chciał mieć większy wpływ na działania nowego gabinetu, a także na sytuację w PO pod rządami Kopacz. – W interesie Komorowskiego nie są turbulencje w rządzie ani w partii. Chcielibyśmy uniknąć przyspieszonych wyborów parlamentarnych w okolicach prezydenckich latem przyszłego roku. To byłoby niekorzystne dla reelekcji prezydenta – tłumaczy jego bliski współpracownik.

Od siedmiu lat premier starał się ograniczać polityczne możliwości Komorowskiego najpierw jako marszałka Sejmu, potem prezydenta. Komorowski to pokornie znosił, choć prezydentura dodała mu skrzydeł i otwarte tarcia z rządem zdarzały mu się ostatnio coraz częściej.

Gdy zabraknie Tuska, a stery partyjno-państwowe przejmie od niego Kopacz, pozycja Komorowskiego się umocni. Wybór Kopacz na premiera to ostatnia decyzja, którą Tusk jest w stanie na prezydencie wymusić.

Jest jeszcze jeden element umacniający prezydenta – nominacja dla Kopacz dzieli partię. Widać to było podczas obrad zarządu PO, na którym Tusk zaproponował jej kandydaturę. Stronnicy Grzegorza Schetyny odebrali to jako kolejny krok na drodze ku wypchnięciu ich z partii. Kopacz była prominentnym uczestnikiem prowadzonej przez Tuska gry przeciw Schetynie. Dlatego schetynowcy – Rafał Grupiński, szef parlamentarnego Klubu PO, oraz Andrzej Halicki, szef partii na Mazowszu, zgłosili zastrzeżenia do jej kandydatury. Do głosowania Tusk nie dopuścił – także tu nominacja Kopacz to była ostatnia decyzja, którą był w stanie wymusić na partii.

Prezydent ma, w porównaniu z Kopacz, dwie zalety. Po pierwsze, jest powszechnie szanowany w PO. Łączy, a nie dzieli partię. Nawet jeśli politykom PO zdarza się żartować z jego wypowiedzi, nawyków i zachowań, to nie ma w tym osobistej niechęci.

Po wtóre, wyborcy darzą Komorowskiego większym uznaniem niż Kopacz. Bezkonfliktowym stylem prezydentury zbudował sobie takie poparcie społeczne, że jest dziś nieocenionym kapitałem PO. Zwłaszcza wobec emigracji Tuska. – Dziś  to PO bardziej potrzebuje Komorowskiego niż on jej – nie kryje satysfakcji prezydencki doradca.

Jeśli PO naprawdę liczy na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych 2015 r., to raczej nie dzięki Kopacz, lecz dzięki 5-letniej kadencji Komorowskiego.

Już widać, że przeciwne awansowi Kopacz środowisko Schetyny gra na Komorowskiego. I sam Schetyna, i jego lojalni sojusznicy, tacy jak Halicki, podkreślali decydującą rolę prezydenta – a nie Tuska i władz PO – w wyborze nowego szefa rządu.

– Komorowski będzie się starał łagodzić walki frakcyjne w Platformie. Na pewno nie będzie się angażował po żadnej ze stron – zapowiada jego polityczny doradca.

Do tej pory Komorowski trzymał się z dala od partyjnych wojenek PO, ale starał się trzymać rękę na pulsie w kluczowych obszarach działalności rządu, zwłaszcza w obronności, bezpieczeństwie, stosunkach międzynarodowych oraz polityce społecznej. Dochodziło w tej sprawie do tarć, zwłaszcza z premierem i szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Dziś Tuska już prawie nie ma, a przyszłość Sikorskiego, osłabionego aferą taśmową i sfrustrowanego fiaskiem swych starań o unijną posadę, jest niepewna. To umacnia prezydenta, choć rozmówcy z otoczenia głowy państwa zaprzeczają, że to Komorowski naciska na usunięcie Sikorskiego z rządu.

Jeśli przyszłoroczne wybory parlamentarne odbędą się w terminie, wypadną kilka miesięcy po prezydenckich, które Komorowski może wygrać już w pierwszej turze. Gdyby Kopacz nie okazała się politycznym gigantem, który jest w stanie odbudować zaufanie społeczne stracone przez Tuska, to Platformie nie pozostanie nic innego, jak liczyć, że wyniesie ją do zwycięstwa fala popularności Komorowskiego.

Donald Tusk potraktował prezydenta nieelegancko. Gdy premier składa dymisję, konstytucja daje prezydentowi prawo do wskazania następcy. A prezydent o wskazaniu Ewy Kopacz przez premiera i zarząd PO dowiedział się z mediów. Wbrew publicznym deklaracjom Tuska, prezydent został całkowicie odsunięty od wyboru nowego premiera.

Nie ma się co dziwić Komorowskiemu, który wystosował do Platformy mocny jak na jego standardy przekaz: – Rekomendacja zarządu PO nie jest wiążąca. Prezydent jest w tym zakresie zupełnie nieskrępowany, decyduje o tym konstytucja – oświadczył. I wyjechał na szczyt NATO, ostentacyjnie pokazując, że są sprawy ważniejsze od personalnych układanek Tuska.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne