W czasach globalizacji i wzajemnej zależności wszystkich od wszystkiego bronią czyli kartą przetargową stają się pieniądze. Te można zapewnić sobie na rozmaite sposoby. Jednym z nich jest aktywizowanie rejonów, które dotychczas nie przynosiły wiele.
Japonia stawia obecnie na ożywienie swojej prowincji. Są na to środki w nowym budżecie, są konkretne plany, by z dala od dużych miast budować ośrodki miejskie dla osób starszych i by w następnej kolejności na prowincję przeprowadzać seniorów. Jednym ze sposobów ożywienia zapomnianych terenów jest także promowanie nowej gałęzi turystyki.
Archeologia dla każdego
Z pomocą przychodzą archeolodzy-amatorzy. Nowocześni Indiana Jonesi, którzy chcą doświadczać jak najwięcej kultury sprzed wieków. Japońska archeologia nie pomaga w tym specjalnie, ponieważ nie dość, że ma bardzo krótką historię, to jeszcze większość kwestii związanych z przeszłością narodu traktuje jako „zagadki". Po japońsku nazywa się je „nazo".
Wszechobecne nazo pozwalają z jednej strony cieszyć się kulturą starożytnych i nie musieć jej specjalnie rozumieć. Zwalniają z konieczności zagłębiania się w meandry rytuałów i zmuszania się do odczytywania ich mikro znaczeń. Można zwyczajnie się na nie patrzeć na kartach książek albo doświadczać przeprowadzanych w plenerze rekonstrukcji. W listopadzie minionego roku w sąsiedztwie Imashirozuka, jednego z tzw. kurhanów, czyli starożytnych japońskich grobowców znajdujących się w prefekturze Osaka odbył się muzyczny festiwal „Come Come Hanicotto", w którym wzięło udział 19 tys. ludzi. Można było popatrzeć na stare tańce, posłuchać starej muzyki i kupić sobie suwenir w kształcie kurhanu (w kształcie dziurki od klucza). Był to już czwarty festiwal utrzymany w tym stylu.
Dzięki cyklowi imprez można zwiększyć świadomość regionu wśród turystów. Ten i wiele innych grobowców słynie z glinianych figurek haniwa, które przed wiekami wkładano do grobów możnych osób. Większość z takich małych „laleczek" kojarzy się z ludźmi, którzy coś śpiewają, mają szeroko otwarte usta. Jednym z wytłumaczeń jest to, że haniwa miały zastępować żywych ludzi zasypywanych ziemią wraz z panem, któremu służyli. Grzebani żywcem krzyczeli, gliniane figurki mogły krzyczeć bezgłośnie i do tego były o wiele tańsze niż kolejna setka żywych, którzy mieli skończyć w kurhanie.