Reklama

Piotr Buras: Umowa z Mercosurem to strategiczny wybór Europy

Jedną z największych słabości Unii Europejskiej jest dziś zależność od Chin w sferze tzw. surowców krytycznych. Kraje Mercosuru, które dysponują dużymi złożami tychże surowców, mogą stać się dla UE bardzo ważnym partnerem – wskazuje Piotr Buras, ekspert ds. polityki europejskiej, dyrektor warszawskiego biura ECFR.

Publikacja: 01.10.2025 04:37

Piotr Buras: Umowa z Mercosurem to strategiczny wybór Europy

Foto: AdobeStock

Unia Europejska nie potrafi dostosować się do warunków funkcjonowania w nowej rzeczywistości – brzmi popularny w ostatnim czasie zarzut. W oczach krytyków – zarówno zagorzałych przeciwników UE, jak i jej rozczarowanych zwolenników – Unia jawi się jako słaba i naiwna. A przede wszystkim niezdolna do uczestnictwa w strategicznej grze interesów w erze kryzysu globalizacji, rywalizacji mocarstw, powrotu geopolityki i renesansu siły militarnej. Dziś trzeba kierować się innymi przesłankami niż w okresie świetności integracji europejskiej, kiedy Europa była wzorem sukcesu i modelem do naśladowania, słychać na każdym kroku. To niewątpliwie prawda. Ale kiedy Unia podejmuje wreszcie działania adekwatne do skali stojących przed nią wyzwań, to często ci sami krytycy nie zostawiają na niej suchej nitki.

Czytaj więcej

Komisja Europejska przyjęła umowę handlową z Mercosurem. Co przyniesie Unii?

Trudno o lepszy tego przykład niż dyskusja o umowie handlowej między UE a Mercosurem, czyli czterema krajami Ameryki Południowej (Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Urugwaj). W Polsce sprzeciw wobec niej łączy zwaśnione skądinąd strony politycznego sporu, które zgodnie chcą bronić zagrożonych jakoby przez nią interesów gospodarczych i bezpieczeństwa kraju. Tymczasem to właśnie los umowy z Mercosurem jest jednym z pierwszych i najważniejszych sprawdzianów, czy Unia Europejska potrafi wyciągnąć właściwe wnioski z głębokiej przemiany zachodzącej we współczesnym świecie.

Jakie znaczenie dla Unii ma umowa z Mercosurem?

Były premier Włoch Mario Draghi pisał o niej w głośnym raporcie o konkurencyjności, opublikowanym w ubiegłym roku. Jego zdaniem przyszłości Europy zagrażają trzy wielkie transformacje. Po pierwsze, wyczerpywanie się dotychczasowych źródeł wzrostu i innowacji w Europie. Nie tylko spada udział Europy w światowym handlu (konkurencja ze strony Chin jest tu kluczowym czynnikiem), lecz – co znacznie ważniejsze – Europa przegrywa w rozgrywce o rozwój nowych technologii, które stają się głównym motorem napędzającym dobrobyt. Po drugie, ceny energii w Europie są dwu-, trzykrotnie wyższe niż w USA, hamując wzrost gospodarczy i konkurencyjność. Przyspieszenie dekarbonizacji (energia odnawialna jest najtańsza) jest koniecznością, ale pogłębia zależność Europy od Chin – bo to one wiodą prym w sferze czystych technologii i samochodów elektrycznych. Po trzecie, kryzys globalizacji oznacza, że wzajemne zależności i powiązania stają się czynnikiem ryzyka, bo są wykorzystywane przez mocarstwa jako środek nacisku. To dlatego zależność od Chin w wymiarze technologicznym, łańcuchów dostaw, importu surowców i rynku zbytu jest niezwykle niebezpieczna. Podobnie zresztą jak uzależnienie od amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa, które Trump wykorzystuje jako element szantażu, by skłonić UE do kapitulacji w sporze handlowym.

Mercosur - członkowie, kandydaci i państwa stowarzyszone

Mercosur - członkowie, kandydaci i państwa stowarzyszone

Foto: PAP

Reklama
Reklama

Co umowa z Mercosurem ma do tych trzech transformacji i dlaczego jej waga jest tak znacząca? Dyskusja na jej temat dotyczy niemal wyłącznie skutków zniesienia barier w handlu dla poszczególnych branż i krajów. Zwolennicy wskazują na ogromne rozmiary strefy wolnego handlu, która – jeśli umowa wejdzie w życie – obejmie 780 mln konsumentów. Takie otwarcie nowych rynków zbytu to wielka szansa dla przedsiębiorców. Przeciwnicy biją z kolei na alarm, że konkurencja ze strony taniego importu z Ameryki Południowej wykończy europejskich producentów (zwłaszcza rolników oraz hodowców bydła oraz drobiu). Ale ta przepychanka pomija sedno sprawy. Owszem, zniesienie ceł będzie miało znaczenie, zwłaszcza w sytuacji, gdy takie bariery rosną między UE a USA czy UE a Chinami. Ale nie na tym polega kluczowa wartość tego porozumienia. Handel z Mercosurem stanowi dzisiaj tylko 2 proc. całkowitego eksportu UE, a spodziewane korzyści z jego zwiększenia to według szacunków Komisji Europejskiej jakieś 0,1–0,3 proc. PKB Unii. Trudno uznać to za gamechanger, nawet jeśli niektóre kluczowe branże (np. przemysł samochodowy) mogą na tym sporo skorzystać.

Czytaj więcej

Ursula von der Leyen: Nowe otwarcie w handlu z USA

Współpraca z krajami Mercosuru mogłaby uniezależnić UE od Chin

Prawdziwa wartość umowy z Mercosurem leży gdzie indziej. Dla przyszłości gospodarki europejskiej fundamentalne znaczenie mają surowce mineralne potrzebne do wytwarzania technologii używanych w najbardziej nowoczesnych branżach: produkcji samochodów elektrycznych, baterii, systemów energii odnawialnej, półprzewodników. W skrócie, dla dwóch najważniejszych procesów, od których zależy dzisiaj nasz dobrobyt: transformacji energetycznej i digitalizacji. Znamieniem nowej ery, o której dzisiaj tak wiele się mówi, jest narastająca rywalizacja o dostęp do tych właśnie zasobów. Kiedyś o bezpieczeństwie ekonomicznym decydowały ropa i gaz. Teraz nie sposób o nim myśleć bez litu, krzemu, ziem rzadkich czy niklu. Kto je kontroluje, ten nie tylko ma przewagę w wytwarzaniu najbardziej wartościowych i strategicznie ważnych produktów, lecz dysponuje również potencjałem nacisku i szantażu, który można użyć przeciwko adwersarzom w zaostrzającej się rywalizacji globalnej.

Czytaj więcej

Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej

Jedną z największych dzisiaj słabości Unii Europejskiej jest właśnie ogromna zależność w sferze tzw. surowców krytycznych, zwłaszcza od Chin. To one kontrolują np. 41 proc. światowych rezerw kobaltu, 28 proc. litu i 78 proc. grafitu. Jeszcze większy jest ich udział w przetwarzaniu tych minerałów, tak by mogły być wykorzystywane w przemyśle. Takie kluczowe miejsce Chin w łańcuchu dostaw, zwłaszcza w produkcji baterii, bez których nie może dokonać się elektryfikacja gospodarki i przestawienie jej na tanią energię odnawialną, jest ogromnym czynnikiem ryzyka. Z uwagi na autorytarny charakter chińskiego reżimu i jego rosnące ambicje to ryzyko dotyczy nie tylko konkurencyjności gospodarki, lecz także bezpieczeństwa Europy. To dlatego Unia przyjęła strategię zaopatrzenia w surowce krytyczne i za wszelką cenę szuka partnerów do jej realizacji. Właśnie kraje Mercosuru są potencjalnie najważniejszymi z nich. Brazylia ma 20 proc. światowych rezerw grafitu, niklu, manganu i ziem rzadkich, z których dotąd tylko niewielka część jest eksploatowana. Argentyna ma wielkie zasoby litu. Co istotne, to kraje demokratyczne i „podobnie myślące”, więc współzależność z nimi nie kryje w sobie takich niebezpieczeństw jak z Chinami czy Rosją. W 2023 r. Unia zawarła porozumienie gospodarcze z Chile (największym na świecie producentem miedzi i drugim co do wielkości litu), umowa z Mercosurem jest kolejnym, kluczowym krokiem. Stawka jest ogromna, bo kraje Ameryki Południowej kuszone są także przez Chiny. To właśnie ta nowoczesna rywalizacja mocarstw, w której UE próbuje wystawić nos do przodu.

Foto: Paweł Krupecki

Reklama
Reklama

Chiny nie odpuszczą Mercosuru. Unia Europejska musi walczyć

W tej strategii Ameryka Południowa mogłaby stać się nie tylko dostawcą surowców (to przypominałoby czasy kolonialne), lecz także partnerem w ich przetwarzaniu, które potem w takiej formie mogłyby być wykorzystywane przez przemysł europejski. Do tego potrzeba inwestycji, a umowa z Mercosurem także w tej kwestii stanowi ogromny krok do przodu. Co więcej, może być ona także wehikułem obniżania ryzyka (derisking) w relacjach gospodarczych UE ze światem (głównie – znowu – chodzi o Chiny), które jest dzisiaj innym celem strategicznym Europy. Jak pisała Agathe Demarais, analityczka European Council on Foreign Relations, „obniżając cła na europejski eksport do gospodarek Mercosuru, zwłaszcza na chemikalia (obecnie objęte cłem w wysokości 18 proc.) i maszyny (objęte cłem w wysokości 14–20 proc.), umowa mogłaby pomóc przekonać europejskie firmy do rozwoju linii produkcyjnych w Ameryce Południowej [zamiast robić to w Chinach]”.

Czytaj więcej

Umowa UE–Mercosur – jak wpłynie na europejskie rolnictwo i przemysł

Pogłębianie wolnego handlu między Unią Europejską a Mercosurem nie jest celem samym w sobie ani też anachronicznym krokiem w czasach triumfu protekcjonizmu i nacjonalizmu. To niezbędna próba budowania struktur nowego partnerstwa gospodarczego z myślą o najważniejszych wyzwaniach, przed którymi stoi gospodarka całej Europy, także Polski. Jeśli Unia Europejska w tej rywalizacji przegra, np. tracąc na rzecz Chin kraje Mercosuru, to także nasz kraj odczuje tego fatalne skutki. Żyjemy w okresie gwałtownej i niebezpiecznej transformacji, która – czy tego chcemy czy nie – będzie zmieniać warunki naszego życia i gospodarowania. Rządy i instytucje unijne muszą dbać o to, by grupy społeczne, które mogą relatywnie stracić na umowie z Mercosurem (np. producenci wołowiny czy drobiu), dostały wsparcie. W tym celu przewidziane są subsydia (6 mld euro) i inne zabezpieczenia. Ale umowa z Mercosurem nie zagrozi bezpieczeństwu żywnościowemu Europy, bo produkuje ona – dzięki ogromnej skali wsparcia dla rolników przez UE – nadwyżki żywności, które eksportuje na cały świat. Prawdziwie zagrożone jest natomiast miejsce Europy w tych gałęziach gospodarki, które przesądzą o tym, czy będziemy mogli nadal cieszyć naszym dobrobytem, czy też stanie się on tylko rzewnym wspomnieniem. Porozumienie z Mercosurem jest jednym z ważnych kroków, by ten drugi scenariusz się nie ziścił.

Autor

Piotr Buras

Politolog, dziennikarz, publicysta, analityk. Ekspert do spraw polityki europejskiej i Niemiec. Dyrektor warszawskiego biura Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR)

Unia Europejska nie potrafi dostosować się do warunków funkcjonowania w nowej rzeczywistości – brzmi popularny w ostatnim czasie zarzut. W oczach krytyków – zarówno zagorzałych przeciwników UE, jak i jej rozczarowanych zwolenników – Unia jawi się jako słaba i naiwna. A przede wszystkim niezdolna do uczestnictwa w strategicznej grze interesów w erze kryzysu globalizacji, rywalizacji mocarstw, powrotu geopolityki i renesansu siły militarnej. Dziś trzeba kierować się innymi przesłankami niż w okresie świetności integracji europejskiej, kiedy Europa była wzorem sukcesu i modelem do naśladowania, słychać na każdym kroku. To niewątpliwie prawda. Ale kiedy Unia podejmuje wreszcie działania adekwatne do skali stojących przed nią wyzwań, to często ci sami krytycy nie zostawiają na niej suchej nitki.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Publicystyka
Komisarz UE: Jak zachęcić oszczędności w Europie do pracy?
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Czy Donald Trump wywalczył pokój dla Gazy? Rysują się problemy
Publicystyka
Antoni Kolek: Zburzyć Rzeczpospolitą Silosową. Czas na nową logikę rządzenia
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Jarosław Kaczyński nie potrzebuje gilotyny
Publicystyka
Ambasador Chin w Polsce: Chiny i Polska – przyjaciele na zawsze
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Relacje Polska-Niemcy. Magiczne słowa pojednanie i wspólnota interesów
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Tajwan tańczy na krawędzi wulkanu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Polska może być celem Putina. Dlaczego gdy potrzeba jedności, Konfederacja się wyłamuje?
Reklama
Reklama