Zuzanna Dąbrowska: Kamiński i Wąsik. Galop na Pegasusie

Nie ma wątpliwości, że sejmowa komisja w sprawie użycia Pegasusa uderza w samą istotę sprawowania władzy, a raczej oddawania jej w ręce służb specjalnych.

Publikacja: 07.02.2024 03:00

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik

Foto: PAP/Leszek Szymański

Nic tak nie ekscytuje polityków, jak sprawy, w których tle tkwią służby. Atmosfera tajemnicy, podsłuchów i poufnych operacji dzielnych oficerów w kuloodpornych kamizelkach jest wciągająca jak kryminalne seriale z HBO czy Netfliksa, a kiedyś „07 zgłoś się”. Już od lat 80. atmosferze tej ulegało wielu działaczy dawnej opozycji demokratycznej. To był zawsze zły znak. Kiedy ktoś zbyt gorliwie zaczynał szukać w futrynach podsłuchowych pluskiew albo skrzętnie notował numery rejestracyjne cywilnych aut SB, czy w panice co chwilę oglądał się przez ramię, do zwykłej konspiry już się nie nadawał. Bardziej śledził, węszył i podejrzewał.

Czytaj więcej

Pierwsi świadkowie komisji ds. Pegasusa. „Panowie, nigdzie nie uciekniecie”

To nastawienie niektórym pozostało w latach 90. Świat politycznych spisków, wojna o władzę toczona nieczystymi metodami, dawni koledzy, którzy się przesiedli do służbowych limuzyn – wszystko to budziło nieufność i chęć budowania własnego „zakonu”, w którym znajdą się sami „sprawdzeni towarzysze”. Ot, choćby Porozumienia Centrum. To była odpowiedź na aferę z inwigilacją prawicy i na upadek rządu Olszewskiego, o którym natychmiast zaczęto mówić jako o spisku. Ale tak to się już układa, że nawet jeśli w teoriach spisku jest jakaś prawda, to ci, którzy ją zawzięcie tropią, najbardziej to śledztwo kompromitują.

Przywiązanie do ścisłej kontroli nad służbami i wpływu na ich działania pozostało jednak w tym środowisku, tak jak i chęć rewanżu. Stąd tak istotna rola Mariusza Kamińskiego za czasów pierwszego rządu PiS i tajne prowokacje wobec politycznej konkurencji, stąd też ponura historia śmierci Andrzeja Leppera. Służbom oddano inicjatywę, a te umiały się odwdzięczyć, zgodnie z najlepszymi schematami działania różnych „policji tajnych i dwupłciowych”. Mówią o tym m.in. zeznania agenta Tomka pokazujące kulisy działania upojonych władzą ludzi służb.

Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik powrócą do Sejmu. Na jakich warunkach?

W nowym rozdaniu, po roku 2015, PiS postanowił od początku stworzyć autonomiczny wobec politycznego nadzoru system aparatu działającego w sposób tajny. Zbieranie informacji, panowanie nad niewygodnymi dla władzy aferami – wszystko to wymagało sprawdzonych ludzi. Dlatego Mariusz Kamiński musiał powrócić, a prezydent Andrzej Duda usunąć prawne przeszkody stojące mu na drodze.

Konsekwencje nadużywania władzy przez służby po pierwszej kadencji PiS nie zostały wyciągnięte.

Próba dokonania tego teraz przez sąd udała się tylko połowicznie. Kamiński wraz z zaufanym Maciejem Wąsikiem opuścili przecież więzienie. Politycy spłacili zaciągnięty u nich dług.

Czytaj więcej

Giertych donosi do prokuratury ws. Pegasusa. "Dotyczy to m.in. D. Tuska"

W komisji ds. Pegasusa będzie można obserwować kolejny etap tej historii. Jej zadaniem jest ustalenie, czy dzięki najnowocześniejszemu systemowi inwigilacji oraz poleceniom wydawanym policji, kontroli skarbowej czy prokuraturze, poprzednia władza nielegalnie wpływała na politykę – bez kontroli i demokratycznych procedur.

Prezydium komisji zwróciło się we wtorek o przeszkolenie kontrwywiadowcze i dostęp do informacji niejawnych. 19 lutego odbędzie się pierwsze posiedzenie merytoryczne i ustalona zostanie lista świadków. Może wtedy do Sejmu powrócą Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, ale nie jako posłowie i nie jako goście. Nie na własnych warunkach.

Nic tak nie ekscytuje polityków, jak sprawy, w których tle tkwią służby. Atmosfera tajemnicy, podsłuchów i poufnych operacji dzielnych oficerów w kuloodpornych kamizelkach jest wciągająca jak kryminalne seriale z HBO czy Netfliksa, a kiedyś „07 zgłoś się”. Już od lat 80. atmosferze tej ulegało wielu działaczy dawnej opozycji demokratycznej. To był zawsze zły znak. Kiedy ktoś zbyt gorliwie zaczynał szukać w futrynach podsłuchowych pluskiew albo skrzętnie notował numery rejestracyjne cywilnych aut SB, czy w panice co chwilę oglądał się przez ramię, do zwykłej konspiry już się nie nadawał. Bardziej śledził, węszył i podejrzewał.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Interwencja Boża w wybory w Ameryce
Publicystyka
Paweł Kowal: W sprawie Ukrainy NATO w połowie drogi
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Przez logikę odwetu Donald Tusk musi za wszelką cenę utrzymać się u władzy
Publicystyka
Groźny marsz Marine Le Pen
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Publicystyka
W Małopolsce partia postawiła się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czy porażkę można przekuć w sukces?