PO przejmie telewizję publiczną?

Badania poparcia dla partii pokazują, że SLD wzmacnia się kosztem Platformy. Część ekipy Tuska uważa, że to efekt dominacji Sojuszu w mediach publicznych

Aktualizacja: 31.01.2011 20:49 Publikacja: 31.01.2011 20:44

Mocny spadek poparcia dla Platformy Obywatelskiej pokazały wszystkie publikowane ostatnio badania. Według GfK Polonia dla "Rz" PO straciła 8 proc. (z 53 do 45), według TNS OBOP dla "Gazety Wyborczej" spadek wyniósł aż 16 proc. (z 54 do 38 pkt proc.), a w ostatnim sondażu Homo Homini dla Polskiego Radia na partię premiera Tuska chce głosować zaledwie 33 proc. Polaków.

Wiceszef klubu PO Rafał Grupiński we wczorajszym wywiadzie dla "Rz" obawia się, że wybory nie przyniosą PO zwycięstwa, "jakiego byśmy pragnęli". Winą za taki stan rzeczy obarczał PiS i "pseudomitologię smoleńską" oraz ekspertów z Leszkiem Balcerowiczem na czele, którzy krytykują PO za zmiany w OFE.

– Ostrzał jest zmasowany – mówił Grupiński.

Z informacji "Rz" wynika, że część polityków PO wini za słabnące notowania także media. Najbardziej niepokoi ich, że np. za zmiany w OFE partia rządząca atakowana jest ostro nawet przez TVN i "Gazetę Wyborczą", uważane za przychylne rządowi.

Kto zyskuje na kłopotach PO? Nie PiS, lecz SLD. Poparcie dla partii Napieralskiego wzrosło z 11 – 12 do 18 – 19 pkt proc. Dlaczego?

– Nie widzę nic w działalności SLD, co by ten skok wyjaśniało – przyznał w "GW" socjolog prof. Tadeusz Szawiel. W Platformie coraz głośniej mówi się, że lepsze notowania SLD zawdzięcza temu, że kontroluje media publiczne. I coraz poważniej się rozważa, czy nie nadszedł czas, by Sojuszowi te media odebrać.

Na razie w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji lewica blokuje próby powołania nowych rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia. Do kolejnej próby sił dojdzie dziś na posiedzeniu KRRiT. PO grozi SLD, że jest gotowa rozwiązać radę (przez nieprzyjęcie jej sprawozdania za rok 2010) i powołać nową, w której Sojusz nie będzie już miał dwóch miejsc. Czy SLD się ugnie? Z informacji "Rz" wynika, że na dzisiejszym posiedzeniu KRRiT możliwe są dwa scenariusze. Pierwszy to ustępstwo SLD w sprawie rady nadzorczej TVP. Cena? Miejsca w radach nadzorczych regionalnych rozgłośni. Drugi scenariusz to radio dla SLD, telewizja dla PO.

W tym ostatnim kontekście wymieniane są dwa nazwiska potencjalnych nowych prezesów TVP: Robert Kozak i Maciej Grzywaczewski. Oba rzekomo zaakceptowane przez premiera Donalda Tuska. Kozak trafił do TVP za prezesury Jana Dworaka (dziś szefa KRRiT) i kierował "Wiadomościami". Wcześniej pracował m.in. w polskiej sekcji radia BBC.

Grzywaczewski za prezesury Dworaka był z kolei dyrektorem Jedynki. Oprócz tego jest z Platformą powiązany rodzinnie. Jest mężem Bożeny Rybickiej, siostry posłów PO Sławomira Rybickiego i śp. Arkadiusza Rybickiego. To Grzywaczewski, jak podawały media, miał podczas kampanii w 2005 r. wstrzymać realizację telewizyjnego materiału o biografii Tuska.

Ale giełda nazwisk ewentualnych "apolitycznych" prezesów TVP dopiero się rozkręca.

Na razie wszystko w rękach lewicy. Jeśli zagra ostro i się nie ugnie, będzie dalej rządzić samodzielnie mediami publicznymi. Do kiedy? Praktycznie niemal do jesiennych wyborów, bo rozwiązanie KRRiT, powołanie nowej i wyłonienie nowych rad nadzorczych zajmie koalicji rządzącej kilka miesięcy.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO