Koalicja PO z SLD będzie dla Polski lepsza niż koalicja z PSL – ogłosił wczoraj poseł Platformy Łukasz Gibała. Jego zdaniem takie porozumienie przysłuży się modernizacji Polski, bo SLD ma być według Gibały partią dużo bardziej nowoczesną niż blokujące Polskie Stronnictwo Ludowe.
Słowa młodego posła PO, wypowiedziane w TVP, nie są jednak sygnałem wypuszczonym przez kierownictwo Platformy. Dla Donalda Tuska koalicja z PSL jest najwygodniejszą formą podzielenia się władzą. Współrządzenie z Sojuszem byłoby znacznie trudniejsze. Jednak to, co mówi Gibała, to coś więcej niż tylko samodzielna wypowiedź ubiegającego się o reelekcję kandydata.
Gibała jest posłem z Krakowa, ale w odróżnieniu od reszty tamtejszej Platformy podkreśla swój liberalizm. Także światopoglądowy. Stąd daleko idąca deklaracja. – Z jednej strony zgodzilibyśmy się na nowoczesne podejście do in vitro i związków partnerskich, z drugiej oczekiwalibyśmy liberalnego podejścia do kwestii gospodarczych – mówił o ewentualnej koalicji.
To pogląd, który podziela coraz aktywniejsza grupa polityków PO. Wśród nich można wymienić Ewę Kopacz, Joannę Muchę, Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz, Grzegorza Karpińskiego. W większości to ludzie między 30. a 40. rokiem życia. W tej kadencji zdobywali pierwsze przyczółki, np. zajmowali stanowiska w klubie i komisjach sejmowych. W przyszłej kadencji ich rola nie będzie mniejsza, więc jest prawdopodobne, że PO skręci jeszcze bardziej w lewo.
Pytanie jednak, czy porozumienia chce SLD. W Sojuszu od dawna trwał o to spór. Młodsze pokolenie współpracowników Grzegorza Napieralskiego argumentowało, że są w takim wieku, iż mogą czekać w opozycji. Tym bardziej że rządzenie w następnej kadencji będzie oznaczało współudział w podejmowaniu niepopularnych decyzji związanych z oszczędnościami budżetowymi. Napieralski bał się też, że partia jest zbyt słaba na koalicję. Podejrzewał, że PO "skorumpuje" stanowiskami i posadami część działaczy SLD.