PSL sprzeciwi się niektórym propozycjom reform Tuska

Ludowcy boją się politycznych konsekwencji kryzysu. Dlatego sprzeciwią się niektórym propozycjom reform ogłoszonym przez premiera Donalda Tuska

Aktualizacja: 25.11.2011 01:24 Publikacja: 25.11.2011 01:17

– W tej kadencji PO będzie musiała się więcej nagimnastykować. A PSL powinno uciec do przodu, aby nie brać kryzysu na klatę – takie słowa wygłosił Waldemar Pawlak na środowym posiedzeniu mazowieckich władz PSL. Słuchający go działacze odpowiadali, że plan nie jest zły. Wyrażali jednak wątpliwości, czy Stronnictwo rzeczywiście nie straci poparcia na skutek kryzysu.

Bo koalicjant z PO – dzięki działaniom marketingowym – może przekonać społeczeństwo, że za skutki kryzysu odpowiada nie szef rządu Donald Tusk, tylko minister gospodarki albo pracy i opieki społecznej. Czyli politycy PSL: Waldemar Pawlak i Władysław Kosiniak-Kamysz.

Do pierwszego zwarcia w koalicji doszło w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego kobiet. Szef Klubu Parlamentarnego PSL Jan Bury proponuje rozwiązanie umożliwiające krótszą pracę kobiet w zależności od liczby ich dzieci. PO uznała to za działanie piarowskie swojego koalicjanta. To błąd, ponieważ ludowcy pod wpływem swojego elektoratu już przed wyborami mówili, że nie zgodzą się na wydłużenie wieku emerytalnego kobiet. Pytanie jednak, dlaczego ta propozycja, wbrew ich zdaniu, znalazła się w exposé Donalda Tuska.

 

Oficjalnie przemówienie było przygotowane w porozumieniu z Waldemarem Pawlakiem. Po cichu ludowcy mówią, że lider PSL nie był o wszystkim informowany, a część propozycji została dopisana za jego plecami. Oskarżają o to dwie wpływowe osoby z otoczenia Tuska – Michała Boniego i Jana Krzysztofa Bieleckiego.

Takim podrzuconym zapisem ma być fragment zapowiedzi Donalda Tuska o stopniowym przechodzeniu rolników na ogólne zasady ubezpieczeń społecznych i opodatkowania. Chodziło o wymieniony przez premiera próg 6 ha jako granicę między rolnikami najbiedniejszymi i średniozamożnymi.

– Mina Waldka świadczyła o tym, że inaczej się umawiali – mówi „Rz" jeden z polityków PSL. Według niego Tusk miał mówić tylko o jednym progu – 15 ha – jako granicy między najbogatszymi rolnikami a całą resztą. Zdaniem naszych informatorów Pawlak przyznał też na posiedzeniu Klubu PSL, że inaczej się umawiał.

– Czkawką odbije się brak precyzyjnych zapisów w umowie koalicyjnej – komentuje to Eugeniusz Kłopotek, poseł Stronnictwa.

Rzeczywiście, zgodnie z zapowiedzią Tuska, że nie trzeba podpisywać nowej umowy, obowiązuje stara. To znaczy, że nadal w mocy jest zapis: „Strony są zgodne, iż dla rolników należy utrzymać oddzielny system ubezpieczenia społecznego w formie KRUS, a ewentualne zmiany w tym systemie wprowadzane będą z zachowaniem zasad dialogu społecznego".

PSL oficjalnie głosi, że zgodzi się na stopniową likwidację odrębności ubezpieczeniowej i podatkowej rolników. Ludowcy są przekonani, że państwu nie opłaca się likwidacja podatku rolnego i zastąpienie go podatkiem dochodowym. Według nich ta zapowiedź z exposé Tuska może nie być w ogóle zrealizowana.

Gdyby jednak było inaczej, powodem konfliktu może być każdy szczegół reformy. Na przykład dochody gmin wiejskich, dziś w całości pochodzące z podatku rolnego. Wprowadzenie podatku dochodowego dla wielu z nich może oznaczać bankructwo. A dotyczy to gmin, w których rządzi PSL, a nie Platforma Obywatelska.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO