Obywatele Italii mają wybór pomiędzy klownem Beppe Grillo, byłym komunistą Pier Luigi Bersanim, miliarderem skandalistą czyli Silvio Berlusconim i profesorem ekonomii Mario Montim, tymczasowym premierem, który dobrze zna się na gospodarce, ale gorzej na polityce. Żaden z nich nie jest w stanie naprawdę rozpalić Włochów.

W takiej sytuacji nie sposób wykluczyć sukcesu postaci dobrze znanej, Silvio Berlusconiego. Dla Włochów do zaakceptowania, w pewnym sensie jako mniejsze zło. Dla Europy jako zło wcielone. Ugrupowanie Berlusconiego ma gorsze notowania niż centrolewica Bersaniego lecz przewaga ta może być złudna. Wielu wyborców nie deklaruje w sondażach poparcia dla byłego premiera wiedząc doskonale, że będzie na niego głosować. A to może oznaczać, że ugrupowanie byłego premiera zdobędzie większość w senacie, izbie wyższej. Pat polityczny gotowy. Innymi słowy sukces Berlusconiego.

Jego osobowość w zdecydowanie większym stopniu odzwierciedla narodowy charakter Włochów niż jakiegokolwiek innego kandydata. Przy tym Berlusconi to utalentowany populista, który wie jak przemówić do narodu, którego czekają liczne wyrzeczenia. Wie też doskonale, że grożenie palcem Angeli Merkel jest dobrze widziane. Nie tylko we Włoszech ale i w niektórych innych krajach. W końcu to Niemcy rządzą Europą. Robią to w taki sposób, aby wyjść na swoje. Pakt fiskalny to w końcu też pomysł z Berlina. Dlatego też Berlusconi głosi, że nie jest to rozwiązanie dobre. Zapowiada też zdjęcie z włoskiego budżetu gorsetu nałożonego przez profesora Montiego. Stąd krok do obniżenia wiarygodności kredytowej Włoch a w konsekwencji parcie rynków finansowych na wspólną walutę.

Skłania to media w Europie do twierdzenie, że wynik włoskich wyborów zadecyduje o przyszłości euro. Z punktu widzenia  Berlina, Brukseli, Londynu i wielu innych stolic unijnych idealnym kandydatem na premiera jest Mario Monti. Problem w tym, że zna się doskonale na gospodarce ale zdecydowanie mniej na polityce. Opozycja wobec jego refom jest siłą napędową ugrupowania Berlusconiego. Także komika Beppe Grillo, który jest nawet przekonany, że Włochy poradzą sobie lepiej bez wspólnej waluty.

Berlusconi premierem nie będzie. Najbardziej prawdopodobne wydaje się zwycięstwo Bersaniego i jego socjaldemokracji wspomaganej przez lewicę. Ale wtedy powstanie silna populistyczna i prawicowa opozycja współpracujących ze sobą ugrupowań Berlusconiego i Grillo. A to ciekawy początek scenariusza prowadzącego do nowych przedterminowych wyborów.