Ewangelia według biskupki, czyli dlaczego zbawi nas "różnorodność"

Prymas(ka) Kościoła Episkopalnego pokazuje, jak nagiąć Pismo Święte, aby służyło postępowej retoryce.

Publikacja: 21.05.2013 17:42

Katherine Jeffers Schori, prymas Kościoła Episkopalnego

Katherine Jeffers Schori, prymas Kościoła Episkopalnego

Foto: Wikimedia Commons

Jeśli chodzicie w miarę do Kościoła, istnieją spore szanse, że usłyszeliście niejedno kontrowersyjne, mało zrozumiałe, czy wręcz głupie  kazanie, które nijak się ma do tego, o czym mówi Pismo Święte. Mam dla Was pocieszenie. Mogło być dużo gorzej. Bo o ile w Kościele Katolickim takie kazania to raczej wyjątki i ekscesy pojedynczych księży (niezależnie od tego, jak wiele ich jest), o tyle w amerykańskim Kościele Episkopalnym (część Kościoła Anglikańskiego) to reguła. I to reguła nakazana z góry. Kościół Episkopalny to jeden z tych nowoczesnych kościołów, które głośno wspierają ruch LGBT w ich walce o kolejne "prawa", który dopuszcza aborcję i stara się w imię Jezusa - nawet jeśli to wbrew Ewangelii - nieść kaganek postępu. Jak na ostoję postępu przystało, głową zgromadzenia - prymasem kościoła - jest kobieta (niestety jeszcze nie lesbijka), Katherine Jefferts Schori. To właśnie pani prymas wygłosiła ostatnio kuriozalne kazanie, które równie dobrze mogłoby być karykaturą postępowej retoryki.

Przemawiając na karaibskim Curaçao komentowała następujący fragment Dziejów Apostolskich:

Kiedyśmy szli na miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha, który wróżył. Przynosiła ona duży dochód swym panom. Ona to, biegnąc za Pawłem i za nami wołała: "Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego, oni wam głoszą drogę zbawienia".  Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: "Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł". I w tejże chwili wyszedł. Gdy panowie jej spostrzegli, że przepadła nadzieja ich zysku, pochwycili Pawła i Sylasa, zawlekli na rynek przed władzę, stawili przed pretorami i powiedzieli: "Ci ludzie sieją niepokój w naszym mieście. Są Żydami i głoszą obyczaje, których my, Rzymianie, nie możemy przyjmować ani stosować się do nich". Zbiegł się tłum przeciwko nim, a pretorzy kazali zedrzeć z nich szaty i siec ich rózgami. Po wymierzeniu wielu razów wtrącili ich do więzienia, przykazując strażnikowi, aby ich dobrze pilnował.

Z tego niewinnego fragmentu o wypędzeniu złego ducha z niewolnicy, pani Schori wyczytała pochwałę różnorodności i homoseksualnych małżeństw. Zdołała przy tym także skrytykować Pawła za jego małostkowość i zazdrość i nazwała wypędzenie ducha "odebraniem daru duchowej świadomości".

Żyjemy w ciągłej walce między świętszymi impulsami, które popychają nas do zobaczenia obrazu Boga w każdym ludzkim istnieniu i rzeczywistości, w której niektórzy z nas nie chcą zobaczyć tej Bożej iskry, zamiast tego używając innych ludzi jako środka do celu.

Widzimy coś podobnego w zmieniających się prawach i nastawieniu do związków ludzi tej samej płci, kiedy wielu ludzi dostrzega, że inność nie jest równoznaczna z grzechem. Dla wielu ludzi, może być trudno dostrzec dzieło Boga w otaczającym nas świecie, szczególnie jeśli Bóg czyni coś nieoczekiwanego.

Niezwykłe przykłady tego rodzaju ślepoty możemy zobaczyć w dzisiejszych czytaniach(...) Paweł jest zdenerwowany na niewolnicę, która podąża za nim, mówiąc, że on i jego towarzysze są niewolnikami Boga. Ma rację. Mówi tą samą prawdę, którą Paweł i inni głoszą o sobie. Ale Pawła to denerwuje, być może dlatego że niewolnica wskazała mu jego miejsce, i odpowiada odbierając jej dar duchowej świadomości. Paweł nie może znieść widoku czegoś, co nie uważa on za piękne czy święte, więc próbuje to zniszczyć. Za to ląduje w więzieniu. Właściwie sam tam się sprowadził, poprzez swoją odmowę uznania faktu, że ona też ma udział w boskiej naturze, w takim samym stopniu jak on sam - a nawet może większym!

Na koniec zaś stwierdza, że taka akceptacja wszystkich jest jedyną drogą do Królestwa Bożego.

I choć trudno wyobrazić sobie bardziej inkluzywny, będący niemal dokładnym spełnieniem wszystkich marzeń postępowców kościół, liczba jego wiernych dramatycznie spada z każdym rokiem, a polityka pani prymas doprowadziła do rozłamu i podziału na dwa konkurujące ze sobą zgromadzenia. Ale czy można się temu dziwić?

Jeśli chodzicie w miarę do Kościoła, istnieją spore szanse, że usłyszeliście niejedno kontrowersyjne, mało zrozumiałe, czy wręcz głupie  kazanie, które nijak się ma do tego, o czym mówi Pismo Święte. Mam dla Was pocieszenie. Mogło być dużo gorzej. Bo o ile w Kościele Katolickim takie kazania to raczej wyjątki i ekscesy pojedynczych księży (niezależnie od tego, jak wiele ich jest), o tyle w amerykańskim Kościele Episkopalnym (część Kościoła Anglikańskiego) to reguła. I to reguła nakazana z góry. Kościół Episkopalny to jeden z tych nowoczesnych kościołów, które głośno wspierają ruch LGBT w ich walce o kolejne "prawa", który dopuszcza aborcję i stara się w imię Jezusa - nawet jeśli to wbrew Ewangelii - nieść kaganek postępu. Jak na ostoję postępu przystało, głową zgromadzenia - prymasem kościoła - jest kobieta (niestety jeszcze nie lesbijka), Katherine Jefferts Schori. To właśnie pani prymas wygłosiła ostatnio kuriozalne kazanie, które równie dobrze mogłoby być karykaturą postępowej retoryki.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości