Nie pójdę do Gowina

- Platforma potrzebuje ludzi wiarygodnych, a nie takich, którzy potrafią ułożyć zjazd. Bo martwe dusze wyjaławiają nasze umysły. Musimy być autentyczni i uciekać od samouwielbienia – mówi Elizie Olczyk europoseł PO Sławomir Nitras

Publikacja: 12.10.2013 11:00

Nie pójdę do Gowina

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Burzliwie przebiegają wybory regionalne w PO. Oskarżył pan kolegów partyjnych o pompowanie kół i zrezygnował z kandydowania. Podobne zarzuty można było usłyszeć we Wrocławiu i w Krakowie.

Sławomir Nitras:

Rzeczywiście atmosfera jest gorąca, ale w większości miejsc te wybory przebiegają całkowicie fair. Jestem o tym przekonany. Zdarzają się niestety takie sytuacje jak w Szczecinie. Należy je kategorycznie piętnować. Tzw. pompowanie kół jest procederem upokarzającym wszystkich, którzy w zderzeniu z nim stają przed dylematem – zachować uczciwość i pozbawić się szans wyborczych lub dostosować się do tych mechanizmów. Ja potępiam jedynie sam mechanizm, nie ludzi. Takie wybory w ogóle tracą sens, bo przestaje się liczyć, kto kogo przekona na argumenty, tylko ważne jest, kto kogo pokona na  zapisywanie fikcyjnych osób. Platforma jako partia rządząca jest na taki proceder najbardziej narażona. Ale właśnie Platforma ma obowiązek z tym skutecznie walczyć, bo jest obywatelska.

Zjawisko pompowania kół jest chyba tak stare jak partie polityczne, a pan jest chyba jedynym, który zrezygnował z wyborów z tego powodu.

Niezależnie od oceny mojego zachowania problem jest realny. Kiedy w Szczecinie istniało 6 dużych kół, frekwencja podczas naszych prawyborów, które miały wyłonić kandydata na prezydenta Polski, wyniosła ponad 80 proc. Teraz, gdy mamy te nowe, napompowane koła, w sumie 14, to frekwencja w Szczecinie podczas wyborów na szefa partii sięgnęła około 40 proc. Przy czym były koła, w których frekwencja wyniosła ponad 80 proc., i takie, gdzie było to 10–15 proc. Jedne i drugie koła funkcjonują na takich samych prawach, a więc cwaniactwo się opłaca. A ja bym chciał, żeby się nie opłacało.

Pana przeciwnicy twierdzą, że pan też nie zachowywał się w rozgrywkach partyjnych jak dżentelmen, np. od półtora roku nie zwoływał pan zjazdu powiatowego, łamiąc statut. Wygląda to tak, że w Szczecinie starli się dwaj twardzi zawodnicy – pan i szef organizacji wojewódzkiej Stanisław Gawłowski. I on okazał się lepszy.

To nieprawda. Nie łamałem statutu. Te zarzuty pojawiły się, gdy postawiłem publicznie sprawę pompowania kół. Klasyczne odwracanie uwagi. Moi oponenci bardzo chętnie mówią o mnie, ale nikt nie odnosi się do pompowania kół, do którego w oczywisty sposób doszło. Pan Stanisław Gawłowski zbudował mechanizm, w którym urzędnicy są odpowiedzialni za poszczególną liczbę delegatów. Nieważne, skąd ich wezmą, kto zapłaci składki. Ważne, żeby był protokół i odpowiednie liczby. Jeśli 3 osoby mają wybrać 9 delegatów, to nie przeszkadza. 12 osób 29 delegatów, też dobrze. Podnosimy ręce i po wszystkim.  To nie jest standard demokratycznej partii. I to nie ja szkodzę Platformie mówiąc o tym, tylko ci, którzy to robią.

Partie nie znoszą wywlekania tego typu spraw na światło dzienne. Zwykle ten, kto to robi, dostaje po tyłku.

Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że na bieżąco informowałem o sprawie sekretarza generalnego partii. Uprzedziłem go nawet na dwa tygodnie wcześniej, że noszę się z zamiarem odejścia ze stanowiska szefa szczecińskiej PO, bo nie zwołam zjazdu, który został zmanipulowany. W odpowiedzi usłyszałem, że jest to chyba najlepsze rozwiązanie. Myślę, że sekretarz generalny dzisiaj żałuje swojej decyzji, chyba nie przypuszczał, że ta historia odbije się tak donośnym echem. Ja zresztą też nie przypuszczałem.

Na pewno zna pan powiedzenie: nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Mam w pamięci historię z prof. Teresą Lubińską, kandydatką PiS na prezydenta Szczecina w 2006 roku, którą świadomie oskarżył pan o coś, czego nie zrobiła, a dwa lata później przyznał pan, że była to strategia kampanijna. Dlatego jakoś nie mogę się użalić nad pana losem.

Nie oczekuję użalania się. Proszę pamiętać, że ja się do tego sam przyznałem, uznając, że jeśli czegoś żałuję, to moim obowiązkiem jest się przyznać i dokonać oceny tego. Trochę naiwnie myślałem, że ktoś to zrozumie. Nikt nie chciał zrozumieć. Trudno. Poniosłem wszelkie konsekwencje. I słusznie. Nie wiem, czy wielu, którzy postępowali podobnie, a nigdy się do tego nie przyznali, może mnie za to osądzać. Proszę to ocenić. Podczas tamtej kampanii doszło do ciosów poniżej pasa i nie PO pierwsza je wymierzyła. Miałem wtedy 30 lat i zrobiłem wiele rzeczy, których dzisiaj bym nie zrobił. Jestem starszy, pewne rzeczy widzę zupełnie inaczej. Nie żałuję, że postanowiłem się wtedy przyznać, nie żałuję, a wręcz przeciwnie, tych wszystkich gromów, jakie spadły na moją głowę. Do dzisiaj przez moich krytyków chętnie jest to przypominane. Przyznam, że nawet cieszę się z tego wypominania, to pozwala uznać, że odpokutowałem za moje polityczne grzechy i że zostały mi one wybaczone.

Ale teraz pana koledzy zapowiadają wniosek o usunięcie pana z PO, bo szkodzi pan wizerunkowi partii.

Z przykrością słuchałem cytowanych przez media fragmentów uzasadniających ten wniosek. Ze względu na styl. Oczywiście wiem, że ta historia może zakończyć moją przygodę z polityką. Kariera to duże słowo.

Niedawno pojawiły się informacje, że chciałby pan wejść do rządu podczas jesiennej rekonstrukcji.

Każdy ambitny polityk ma wolę zmieniania rzeczywistości. Ja ją również posiadam

To nie jest kwestia mojego chciejstwa. Każdy ambitny polityk ma wolę zmieniania rzeczywistości. Ja ją również posiadam. Jest wielu wybitnych parlamentarzystów, którym nigdy nie było dane sprawować władzy wykonawczej. Mnie jak na razie również. I jeśli będę musiał zająć się czymś innym w życiu, to na pewno niedosyt pozostanie. Będę żałował tego, że ominęła mnie szansa realizacji ciekawych, pożytecznych planów. To jest wielki i wyjątkowo rzadki zaszczyt. Pan premier ani nikt w jego imieniu mi jakiejkolwiek propozycji nie składał i wszystkie informacje na ten temat są jedynie spekulacjami prasowymi. Nie jest to tradycyjna formułka, ale prawda.

Ostatnio doszło do ostrego sporu między prof. Jerzym Buzkiem a ministrem Rostowskim na tle stosunku do OFE. Po czyjej pan jest stronie?

Poziom intelektualny i kultura osobista obu panów dają prawo oczekiwać, że znajdziemy jako PO kompromis biorący pod uwagę wszystkie racje. To nie jest przecież emocjonalny spór dwóch młodych kogutów zmierzających do upokorzenia konkurenta. To wyjątkowo poważna materia i to wyjątkowo poważni politycy.

Prof. Buzek oświadczył, że ostatnie wypowiedzi Rostowskiego o Leszku Balcerowiczu są pełne insynuacji, skandaliczne i poniżej pewnego poziomu. Wygląda to na dosyć emocjonalną reakcję.

W ocenie Leszka Balcerowicza się różnią. Trudno. Znacznie ważniejsze, żeby w sprawie OFE znaleźć rozwiązanie wspólne. Jestem przekonany, że to się uda. Jerzy Buzek to ważna postać Platformy.

A czy w kontekście reformy OFE Platforma może stracić Jerzego Buzka?

Absolutnie nie. To człowiek wyjątkowo odpowiedzialny. Świadomy, ile pozytywnego rząd Donalda Tuska zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej zrobił i jeszcze może zrobić dla Polski. Martwią mnie takie głosy nadpobudliwych kolegów, którzy każdą samodzielną wypowiedź kwitują stwierdzeniem, że to jest powtarzanie drogi Gowina.

Mówi pan o sobie czy o Buzku? Bo to o panu spekulowano, że pójdzie pan do projektu Jarosława Gowina.

Mogę to tylko dementować. Wygodnie jest powiedzieć, że nie ma żadnego kłopotu, a ten, kto o tym mówi, idzie drogą Gowina, ale to wyjątkowo nieuczciwe. W moim przypadku kadencja w europarlamencie kończy się w przyszłym roku i nie boję się publicznie powiedzieć, że albo będę kandydował z listy Platformy, albo nie będę kandydował wcale. Nie będę kandydował z listy Jarosława Gowina ani z jakiejkolwiek innej. W Szczecinie wyborcy kojarzą mnie z PO bardziej niż jakiegokolwiek innego polityka szczecińskiego.  Nie zmienia faktu, że lubię Jarosława Gowina i nie zamierzam robić z niego czarnego luda.

Czy odejście Gowina jest stratą dla PO?

To jest strata dla samego Gowina. Długo starałem się przytrzymać go w Platformie. Namawiałem go do tego, żeby starał się przesuwać poglądy do środka partii, zamiast błąkać  się po obrzeżach. Gowin ma wszelkie atrybuty, żeby zostać znaczącym politykiem. Dawałem za przykład Radka Sikorskiego, którego poglądami również nie zawsze mieszczą się w głównym nurcie, a jednak udaje mu się skutecznie wywierać pozytywny wpływ na PO, tworzyć jej wartość i pozostawać wiernym sobie.  Gowin świadomie ustawił się na pozycji skrajnego skrzydłowego, aż w pewnym momencie boisko było już za wąskie. Muszę przyznać rację jego krytykom, że gdy toczyła się kampania wyborcza na szefa partii, on był już jedną nogą poza Platformą. Charakterystyczne, że dziś, budując własny projekt, nie stawia na ostrzu noża kwestii światopoglądowych, tylko mówi o gospodarce. Pytanie, dlaczego nie rozkładał akcentów podobnie rok temu.

Jak to nie? W kampanii mówił o gospodarce, o OFE, o rosnącym zadłużeniu.

Wtedy to on już myślał o wyjściu z partii. A gdy był z nami, to skupiał się na sprawach światopoglądowych. Jeden z ważnych posłów PiS powiedział mi kiedyś, że 50 proc. wyborców tej partii popiera in vitro. To ilu wyborców PO podziela poglądy Jarosława Gowina w tej sprawie? Dlatego – przy całym szacunku dla Gowina – jego polityka nie mieściła się w Platformie. Z drugiej strony szkoda jego wolnorynkowej duszy. Uważam, że w PO powinniśmy pielęgnować liberalny nurt. Tam jest nasz najwierniejszy elektorat, którego nie możemy stracić. Platforma potrzebuje polityków, którzy mówią językiem wiarygodnym dla ludzi autentycznie wierzących w wolność gospodarczą.

Czy przy tym poziomie emocji, które buzują w PO, wygrana w następnych wyborach jest jeszcze możliwa?

Wszystko ciągle zależy od nas samych. Jeżeli w Platformie wspólny cel weźmie górę nad bitwą wewnętrzną, to wygramy po raz trzeci. Tylko trzeba nam ludzi wiarygodnych, a nie takich, którzy potrafią ułożyć zjazd. Bo martwe dusze wyjaławiają nasze umysły. Musimy budować wiarę w samych siebie. Być autentyczni i uciekać od samouwielbienia.

Sławomir Nitras

jest politykiem PO, posłem do Parlamentu Europejskiego, do roku 2001 działał w UPR i SKL

Burzliwie przebiegają wybory regionalne w PO. Oskarżył pan kolegów partyjnych o pompowanie kół i zrezygnował z kandydowania. Podobne zarzuty można było usłyszeć we Wrocławiu i w Krakowie.

Sławomir Nitras:

Pozostało 98% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości