Reklama

Ewa Szadkowska: I co z tym planem B?

Wychodzi na to, że przywracanie praworządności w sądownictwie polega głównie na czekaniu. Ja np. czekałam, aż zająknie się na ten temat premier w swoim exposé.

Publikacja: 18.06.2025 06:00

Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie

Premier Donald Tusk przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie

Foto: PAP/Rafał Guz

Po wyborach w 2023 r., do których obecna większość rządząca szła pod hasłami m.in. przywrócenia ładu w wymiarze sprawiedliwości, w tym rozwiązania problemu tzw. neosędziów, wciąż na coś czekamy. Najpierw czekaliśmy na pokazanie stosownych projektów ustaw, które miały już leżeć gotowe w szufladach, ale jakoś ciężko je było z nich wydobyć. Potem czekaliśmy, co z dwoma propozycjami opracowanymi przez komisję ustrojową pod przewodnictwem prof. Krystiana Markiewicza zrobi minister Adam Bodnar. Gdy wreszcie na ich bazie resort sprawiedliwości stworzył własny projekt, postanowiono poczekać na ocenę Komisji Weneckiej (która, dodam, na ubiegłotygodniowym posiedzeniu dokumentem się nie zajęła, zatem czekamy dalej). A wszystko to w oczekiwaniu na zmianę lokatora w Pałacu Prezydenckim, co miało zapewnić podpis głowy państwa pod nowymi rozwiązaniami.

Czytaj więcej

Już ponad 1000 wakatów w sądach. KRS wzywa Bodnara

Te nadzieje okazały się, jak już wiemy, płonne, teraz czekamy zatem na pomysły, jak uzdrowić wymiar sprawiedliwości mimo dużego prawdopodobieństwa, że nowy prezydent każdą ustawę naruszającą status quo zawetuje.

Przywracanie praworządności w sądach. Czego zabrakło w exposé Donalda Tuska

Takiego planu nie zarysował szef rządu w swoim exposé – w zasadzie jedynym mocnym punktem dotyczącym szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości w jego przemówieniu była zapowiedź rozdziału funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Przypomnę tylko, że projekt w tej sprawie był konsultowany przez długie miesiące i od dawna – a jakże – czeka na przyjęcie przez Radę Ministrów.

Czytaj więcej

Szef adwokatury: jest sposób na uzdrowienie sądów i podpis Karola Nawrockiego
Reklama
Reklama

O planie B pozwalającym ominąć prezydenta zaczyna natomiast wspominać wielu prawników i ekspertów. Pozostaje tylko zapytać, czemu z tymi pomysłami czekali tak długo, skoro, jak się okazuje, można było „ruszyć” temat już dawno.

Zapraszam do lektury Tygodnika Prawników.

Po wyborach w 2023 r., do których obecna większość rządząca szła pod hasłami m.in. przywrócenia ładu w wymiarze sprawiedliwości, w tym rozwiązania problemu tzw. neosędziów, wciąż na coś czekamy. Najpierw czekaliśmy na pokazanie stosownych projektów ustaw, które miały już leżeć gotowe w szufladach, ale jakoś ciężko je było z nich wydobyć. Potem czekaliśmy, co z dwoma propozycjami opracowanymi przez komisję ustrojową pod przewodnictwem prof. Krystiana Markiewicza zrobi minister Adam Bodnar. Gdy wreszcie na ich bazie resort sprawiedliwości stworzył własny projekt, postanowiono poczekać na ocenę Komisji Weneckiej (która, dodam, na ubiegłotygodniowym posiedzeniu dokumentem się nie zajęła, zatem czekamy dalej). A wszystko to w oczekiwaniu na zmianę lokatora w Pałacu Prezydenckim, co miało zapewnić podpis głowy państwa pod nowymi rozwiązaniami.

Reklama
Rzecz o prawie
Agata Łukaszewicz: Areszty do pilnej i skutecznej poprawki
Rzecz o prawie
Katarzyna Batko-Tołuć: Obywatel posłowi wilkiem
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Mieszanie prawa z polityką
Rzecz o prawie
Robert Damski: Mało co wywołuje takie emocje jak cudze pieniądze
Rzecz o prawie
Andrzej Oryl: Czy androidy marzą, by zostać pisarzami?
Reklama
Reklama