Powołanie niezależnej kościelnej komisji ds. zbadania przypadków wykorzystania seksualnego osób małoletnich oddala się w czasie. W czwartek, na zebraniu Konferencji Episkopatu Polski, biskupi się pokłócili. Nie doszli do porozumienia i zdecydowali, że arcybiskup Wojciech Polak nie będzie już kierował pracami zespołu, który przygotowywał koncepcję funkcjonowania komisji i opracowywał dokumenty określające zasady jej działania. Zespół opuszczają wraz z nim kard. Grzegorz Ryś, bp Ryszard Kasyna oraz bp Jan Kopiec. Zadanie utworzenia nowej ekipy dostał bp Sławomir Oder, ordynariusz gliwicki, niegdyś postulator procesów beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Jana Pawła II.
Czy nie powołując komisji ds. pedofilii biskupi oszukali?
Wieść o tej rewolucyjnej zmianie błyskawicznie rozgrzała do czerwoności osoby, które z niecierpliwością czekają na powstanie komisji. To w pierwszej kolejności skrzywdzeni, którzy wypatrują sprawiedliwości, to szerokie grono wspierających ich dziennikarzy i publicystów, to cała rzesza osób, które od lat pracują w kościelnym systemie ochrony dzieci i młodzieży (tu trzeba jasno powiedzieć, że nie byłoby tego systemu, gdyby nie determinacja abp. Polaka i jego współpracowników), to cała rzesza księży, którzy codziennie spotykają się z zarzutami, że Kościół „zamiata wszystko pod dywan”, to wreszcie wierni Kościoła, ale też i osoby, którym nie jest z nim po drodze. U wszystkich tych osób decyzja biskupów wywołała emocje, pojawił się smutek, rozgoryczenie z powodu odsunięcia prymasa, który tematyką wykorzystywania seksualnego małoletnich zajmuje się od czasów, gdy był sekretarzem generalnym KEP (2011-2014), jest współtwórcą Fundacji św. Józefa i delegatem KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży. Pojawiła się złość, ale i zarzuty, że biskupi oszukali wiernych i opinię publiczną. Także i u mnie pojawiło się niezrozumienie tej decyzji.
Ale, czy biskupi faktycznie oszukali wiernych? To zarzut de facto pozbawiony podstaw. W toczącej się od dwóch lat dyskusji na temat powołania komisji – decyzja o przystąpieniu do prac koncepcyjnych zapadła w marcu 2023 roku – nigdy nie padła żadna konkretna data jej utworzenia. Wszyscy zaangażowani w ten projekt powtarzali, że trudno jest podać taki termin. Wskazywali na to, że najpierw trzeba przygotować dobrą koncepcję, a do tego potrzebny jest czas. Przy tej okazji wielokrotnie też powtarzano za prymasem, że jest tylko „jeden strzał”. Tym strzałem ma być właściwie przygotowana komisja, z określonymi ściśle zasadami, z wypracowaną metodologią pracy. Taka komisja, do której prac i raportu, który stworzy nie będzie zastrzeżeń. Komisja, której legalności i ustaleń nikt nie będzie podważał. Komisja wiarygodna od początku do końca. Takiego projektu przy najszczerszych nawet chęciach nie da się przygotować z pięć minut – zwłaszcza, że w obrębie samej KEP są w tej kwestii różnice zdań.
Biskupi muszą wewnętrznie rozwikłać konflikt i pokazać, że zależy im na powołaniu komisji
Te różnice z całą mocą ujawniły się w marcu, gdy na światło dzienne wyszła krytyczna opinia Rady Prawnej KEP. Te różnice uwidoczniły się teraz, gdy ostatecznie uznano, że należy wymienić zespół przygotowujący koncepcję.
Nie ma wątpliwości, że w obrębie KEP jest odnośnie do komisji konflikt. Jedni biskupi chcą, by była ona ciałem, które wyjaśni wszystko do spodu i cały brud pokaże w raporcie końcowym. Inni chcą tego uniknąć „żeby nie było zgorszenia”, bronią fasady, a może i swoich urzędów. Konsekwencją tego są spory, targi, ujawnia się brak jedności. Wydaje się, że wielu hierarchów zdaje sobie z tego sprawę. Uznali zatem, że wyjściem z tego zaklętego kręgu będzie reset. Czasem jest tak, że chcąc coś zmienić należy zmienić wszystko. Zrobić rewolucję i przewrót.