Proceder reklamowy TVP to w znacznej mierze zaprzeczenie niemal całej Karty Etyki, której media obowiązane są przestrzegać. Punkt czwarty Karty mówi o uczciwości względem odbiorcy. Punkt piąty o szacunku. Punkt szósty o pierwszeństwie dobra odbiorcy. Punkt siódmy o tym, że wolność mediów to odpowiedzialność wobec odbiorcy. Co najmniej więc cztery z siedmiu punktów Karty powinny wyeliminować emisję wielu reklam ze względu na złożoną szkodliwość społeczną. Czy ktoś nad tym czuwa? Prawdę z punktu pierwszego Karty, w odniesieniu do reklamy, odpuszczam.
Wpatrzeni w ofensywę główną inżynierów naszego myślenia, skupieni na oficjalnych sztandarach gender i tzw. „równościowości", pozostajemy bezbronni wobec podstępnych operacji na naszych otwartych sercach, duszach i mózgach. Brawurowy kochaś z reklamy jest jednym z groźnych szulerów, a robótka jego i jemu podobnych może przynieść jeszcze więcej szkody, niż ideologie atakujące siłowo, ale jawnie. Ten płatny drań z każdą emisją swojego spiczu wycina kawałek naszego mózgu i serca. Stępia wrażliwość. Okalecza wszystkich. Zwłaszcza dzieci małe i większe, ale także młodych mężczyzn, którym wpiera swoją porcję brawury niezbędną rzekomo już po trzydziestce, po bandycku rujnując ich psychikę. Swój parszywy proceder uprawia on coraz śmielej na zmianę z przedstawicielką handlową branży gumowej. Oboje nic sobie już nie robią ani z niedzieli – dnia świętego, ani z pory obiadu, w której widz ma szczególne prawo odetchnąć od ich seksu, ani z pory dobranocki, kiedy żwawe przedszkolaki nie mają jeszcze zamiaru spać. Mimo, że w każdym pilocie są dziesiątki kanałów dla brawurowych kozaków i ich przedstawicielek handlowych, gdzie jest ich miejsce.
Jeszcze gorsze i niegodne telewizji publicznej są reklamy ubezpieczeń pogrzebowych. Od początku raziły one hipokryzją, fałszywą, dobrotliwą empatią, graniem na uczuciach i sprawach ostatecznych w imię kasy. Czy trzeba być szczególnym wrażliwcem, żeby otrząsać się na ich proceder? Czy dla równowagi psychicznej społeczeństwa macherzy od pogrzebów, trumien, balsamowania i palenia zwłok nie powinni trzymać się z dala od codziennej strefy profanum? Ich strefa jest i powinna być strefą tabu, z całą swoją grozą i odświętnością.
Napastowanie ludzi przez cały dzień wizją ich śmierci, scenami ze stypy i musem oszczędzania na trumnę jest uporczywym nękaniem psychicznym. Taka reklama na publicznym, ogólnotematycznym kanale jest w mojej ocenie niedopuszczalna i grozi wtrąceniem w depresję wielu jednostek podatnych na sugestię. Biznes pogrzebowy nie jest dziedziną, z którą na co dzień może obcować człowiek o przeciętnej psychice. Aż dziw, że nawet ideologów, którzy chętnie szydzą z chrześcijańskiej perspektywy życia wiecznego, z maksymy memento mori, ustawiczne molestowanie trumnami dla merkantylnych celów zdaje się nie razić, ani nawet śmieszyć.
A zwyczajna, zakłamana empatia tych reklam zamieniła się już w perswazję perfidną, o nieludzkich podtekstach i sugestiach, które powinny poważnie zainteresować Kościół, socjologów, psychologów, gremia etyków, a może i prokuraturę.