Przestępcy modyfikują metody, wykorzystują socjotechnikę, grają na emocjach i wyciągają duże pieniądze – od przedsiębiorców, seniorów, a ostatnio również duchownych.
Chociaż z policyjnych statystyk wynika, że w ubiegłym roku oszustw było o 1,5 tys. mniej (ich liczba spadła z 30 tys. do 28,5 tys.), to pomysłowość naciągaczy wręcz rośnie.
Proboszcz odbiera telefon od oszusta, który oferuje reklamę parafii na nieistniejącym portalu internetowym. Kolejny telefon objaśnia, że za „usługę" wystawiono fakturę (na 370 zł). Umowę rzekomo zawarto przez telefon, a brak wpłaty oznacza sprawę w sądzie. Dowodem – nagranie rozmowy. Wystraszeni duchowni płacą.
Śledczy ustalają, kto stoi za oszustwem. – Wpłynęło formalne zgłoszenie, sprawę bada komisariat i pion kryminalny komendy miejskiej. Sądzimy, że to proceder na szerszą skalę – mówi nam Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
Takie telefony zdarzają się także w innych rejonach kraju.