„To nie są już stare poradzieckie karabinki AK, ale karabinki przeznaczone dla sił specjalnych, karabinki szturmowe, a nawet broń snajperska wyprodukowana w latach 2010-2020” – pisze Coccia. Dość często jest to „kałasznikow” w wersji AKS-74U z krótką lufą i składaną kolbą – łatwy do ukrycia pod ubraniem, np. płaszczem. Jedynym jego problemem jest dość nietypowy nabój, używany głównie w państwach postradzieckich, ale też do niektórych systemów czeskiej broni (CZ-2000) oraz polskich karabinków Tantal i Onyks.
Wykryta broń pochodzi z „Imperatorskiej Tulskiej Fabryki Broni” – taką nazwę odzyskał w 2021 najstarszy w Rosji zakład produkujący broń. Jedynym rodzajem wyrabianego tam „kałasznikowa” jest właśnie AKS-74U.
Brak numerów seryjnych, czyli jaką politykę prowadzi Władimir Putin
Najbardziej jednak niepokojącym szczegółem jest brak numerów seryjnych na broni. – Już w takim stanie opuszczają fabrykę – mówi informator dziennikarza. Zdaniem ekspertów, jeśli broń wyjeżdża z fabryki bez znaków seryjnych to dzieje się tak wyłącznie na polecenie władz, ostro kontrolujących zarówno proces produkcji, jak i transportu oraz handlu. Policyjna agencja Unii Europejskiej Europol jeszcze w 2023 roku przestrzegała, że „pojawienie się na rynku nowej, nieoznakowanej broni” sugeruje „jakąś formę współudziału parapaństwowego w napędzaniu nielegalnego handlu”.
To zaś z kolei – w przypadku Rosji Putina – mogłoby sugerować, że Kreml dąży do „wywołania kryminalnych zamieszek w Europie”, sądzi jeden z analityków. Nikt bowiem nie wątpi, że jeśli Rosjanom udało się dowieźć broń do Włoch, to mogą próbować i do innych europejskich krajów. Na razie jednak w pozostałej części Europy (np. we Francji) wykrywano przemyt broni z Bałkanów Zachodnich, ale nie od Putina.
Możliwe jednak, że broń trafia w głąb Europy poprzez „huby”, w których łatwo zagubić jej ślad. Eksperci policyjni wskazują, że np. w Turcji aż 90 proc. broni znajdującej się w rękach prywatnych jest niezarejestrowana, a w sąsiedniej Grecji – 57 proc.