Chodzi o sprawę paliwowej spółki R., założonej przez ludzi byłych i obecnych służb specjalnych, która na gigantyczną skalę wprowadzała do obrotu i fikcyjnie fakturowała olej napędowy, smarowy, rzepakowy i benzynę, na czym państwo straciło 384 mln zł. Po nalocie CBA, w poniedziałek zatrzymano dziesięć osób - dla wszystkich prokuratura chciała tymczasowych aresztów. Wnioskami (po połowie) zajmowały się dwa sądy i, co zaskakujące, podjęły skrajnie różne decyzje. Jeden wszystkie wnioski o areszty uwzględnił, drugi - wszystkie odrzucił.
- Sąd Rejonowy w Białymstoku zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania wobec pięciu osób. Sąd Okręgowy w Suwałkach nie uwzględnił żadnego z naszych wniosków, w tym dotyczących pomysłodawców i kierujących grupą przestępczą - Maksymiliana G. i Pawła K. - przyznaje "Rzeczpospolitej prok. Paweł Sawoń, wiceszef Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, gdzie toczy się śledztwo.
Sąd przyznał, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstw przez podejrzanych, jednak ocenił, że izolacyjny środek nie jest konieczny. Prokuratura uważa takie stanowisko suwalskiego sądu za "nietrafne i szkodzące postępowaniu", i zapowiada, że złoży zażalenia na brak aresztów.
Pobić, żeby uciszyć
Do Sądu Okręgowego w Suwałkach wpłynęły wnioski m.in. dotyczące założycieli i kierujących zorganizowaną grupą przestępczą. Czyli osób, które - jak twierdzą śledczy - miały faktycznie sprawować kontrolę nad łańcuchem podmiotów zaangażowanych w proceder uszczupleń w podatku VAT, na którym państwo straciło na dziś 384 mln zł.
- Materiał dowodowy został wzbogacony o nowe, dotychczas nieznane fakty, pozwalające na ustalenie łańcucha kilkudziesięciu firm, a zwłaszcza beneficjentów procederu, którymi byli Maksymilian G., Paweł K. oraz inne osoby ukrywające się - wskazuje Paweł Sawoń. - Niezastosowanie wobec podejrzanych tymczasowego aresztowania rodzi obawę graniczącą z pewnością, iż będą oni wpływali na depozycje składane przez osoby przesłuchiwane w tej sprawie - uważa prokurator.