Podatek cukrowy przyniósł w tym roku budżetowi państwa 1,12 mld zł, a comiesięczne wpłaty, z jednym wyjątkiem, przekraczają wyniki z analogicznych miesięcy 2021 r. To ciekawe, bo wpływy z podatku rosną, mimo że producenci próbują złagodzić obciążenie, zmieniając skład napojów czy zmniejszając butelki. Jednak nowelizacja opracowana przez Ministerstwo Finansów może popsuć im szyki, bo opodatkowane zostaną nieobciążone dotąd napoje.
Fiskalny paradoks
Tegoroczne wpływy wyniosły do sierpnia już 1,127 mld zł, dowiedziała się „Rzeczpospolita” w resorcie finansów. Wpływy z pierwszego półrocza przekroczyły wyniki z analogicznego okresu ubiegłego roku o 9,4 proc., pierwsze sześć miesięcy 2022 r. przyniosło 807,3 mln zł (wobec 737 mln w pierwszym półroczu 2021 r.).
To zaskakuje, bo założenia są odwrotne: że producenci stopniowo uczą się „obchodzić” ten podatek, zastępują cukier słodzikami, by płacić mniej. Tymczasem coraz mniej jest płatników, a coraz większe wpływy: w styczniu 2021 r. podatek płaciło 681 firm, a w czerwcu 2022 r. 481.
W tym czasie na rynku napoje radzą sobie słabo, spada ich sprzedaż, a silnie rosną ceny. Jak policzył CMR, w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2022 r., wobec analogicznego okresu 2020 r., wody smakowe i napoje gazowane zaliczyły spadki o 25 i 18 proc., przy czym ich ceny za litr wzrosły o 56 i 45 proc. Podatek cukrowy wszedł w życie w styczniu 2021 r. i jest niezależny od inflacji oraz cen, jego część stała wynosi 50 gr za litr napoju i dodatkowo 10 gr za litr napoju z tauryną lub kofeiną. Do tego naliczane jest 5 groszy za każdy gram cukru powyżej poziomu 5 gram na 100 ml.